Żyrardowska apteka przy ul. 1 Maja 50 funkcjonuje nieprzerwanie w jednym miejscu od 140 lat. Meble, pozostające na jej wyposażeniu od 1886 r...

piątek, 31 marca 2023

Owocne badania archeologiczne w Pabianicach przyniosły 70 tys. artefaktów

Przez ostatnie dwa lata w Pabianicach trwały archeologiczne badania ratunkowe w związku z budową torowiska tramwajowego. Z powodu licznych odkryć teren badań stopniowo powiększano.


Wykopaliska okazały się być bardzo owocne i poszerzyły wiedzę o historii miasta.
Przy kościele św. Floriana Męczennika odkryto cmentarz, który funkcjonował w I poł. XIX w. Ze 160 grobów tylko 119 dzięki dobremu stanowi zachowania można było poddać bardziej szczegółowej analizie. Warto dodać, iż mieszkańcy raczej nie mieli wiedzy o historii tego miejsca. Poza tym odsłonięto w tym rejonie, na głębokości 3 m, pozostałości  drewnianych konstrukcji będących częścią fosy, widocznej na planie miasta z końca XVIII w. Przy Starym Rynku natrafiono na pozostałości zabudowań z XV w. 


Na terenie Starego i Nowego Miasta natrafiono na pozostałości murowanej zabudowy (z XVI-XVII w.),  dwóch studni (z XVII-XVIII w.), dołów posłupowych, jam śmietniskowych, kanałów, bruków czy moszczenia drogi (funkcjonującej w okresie XVII-XVIII w.).
Wydobyto w tym miejscu 70 tys. zabytków ruchomych, przede wszystkim fragmenty ceramiki i naczyń szklanych, kafle, przedmioty wykonane z żelaza np. groty, sprzączki czy też monety, naparstki.
Najstarsze obiekty datowane są na VI-V w. p. n. e., a konkretnie pradziejowa jednorodzinna zagroda. Jeżeli chodzi o czasy nowożytne, to potwierdzono istnienie dworskiej zabudowy przy ul. Gdańskiej. W jednej z piwnic natrafiono na materiał świadczący o tym, iż zabudowania te strawił pożar w poł. XVII w., który zresztą zniszczył wtedy większą część miasta.

Co do rejonu mostu to odkryto istniejące w tym miejscu budynek mostowy i zabudowania gospodarcze i drewniany kanał widoczne na planie miasta z początku XIX w. 

Po drugiej stronie rzeki również natrafiono na moszczenie drogi z użyciem belek, na długości 160 m. Najstarsza warstwa miała szerokość 2,5 m, najmłodsza czwarta warstwa miała szerokość 5 m. Trakt przestał być użytkowany w I poł. XIX w. Odsłonięto też pozostałości wschodniego przyczółka mostu, który widoczny jest na planie z 1854 r.

Okazją do prowadzenia badań od listopada 2020 r. do stycznia tego roku była planowana budowa torowiska tramwajowego w ramach projektu "Łódzki Tramwaj Metropolitalny: etap Pabianice – Ksawerów". Objęto nimi teren między ulicami Strażacką a Boźnicką, 3 Maja i Kapliczną. Łącznie 17 tys. m², czyli dwa razy więcej niż planowano pierwotnie.


Źródło: Podsumowanie prac archeologicznych w centrum Pabianic, "EPAinfo" z dnia 9 marca 2023 r., https://epainfo.pl/podsumowanie-prac-archeologicznych-w-centrum-pabianic/ (dostęp: 31 marca 2023 r.)

wtorek, 28 marca 2023

Polsko-peruwiański zespół archeologów bada Cerro Colorado k/Barranca w Peru

Cztery kopce na wzgórzu Cerro Colorado koło miasta Barranca, skrywające monumentalne budowle, w tym pozostałość świątyni z pochówkami - są celem badaczy z Peru i Polski. Ustalili oni, że początki kompleksu sięgają 2 poł. III tysiąclecia p.n.e.

Stanowisko archeologiczne usytuowane jest w Peru, na obrzeżach miasta Barranca, w dolinie Pativilca. Miejsce to znane było badaczom przeszłości od kilku dekad, ale do tej pory nie było jasne, z jakiego okresu pochodzi i co skrywa. Obecnie to cztery kopce, pod którymi znajdują się prekolumbijskie budowle. Jednak czas ich powstania i funkcja pozostawały nieznane.

W 2022 r. do badań w ramach nowego projektu przystąpił zespół archeologów z Peru i z Polski, działających w ramach grupy Programa de investigacion "Los valles de Barranca". Jej kierownikiem jest peruwiański archeolog Plinio Guillen Alarcón, a współtwórcą i członkiem krakowski bioarcheolog Łukasz Majchrzak. W wykopaliskach udział wzięli studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Uniwersytetu św. Marka w Limie.

Badania przeprowadzono na dwóch kopcach. "Już w czasie pierwszych badań sondażowych, czyli wykopalisk na bardzo ograniczoną skalę, natknęliśmy się na pozostałości po monumentalnej architekturze z cegły suszonej oraz z bloków kamiennych" - powiedział Łukasz Majchrzak, który w ramach projektu zajmuje się m.in. badaniem szczątków ludzkich.

W jego ocenie monumentalna forma zabudowy wskazuje na wysoką rangę tego miejsca w czasach świetności.

Na szczycie najwyższego kopca archeolodzy odkryli zniszczone pochówki w formie tobołów grzebalnych - zmarłych owijano w wysokiej jakości tkaniny, również malowane. Groby te znajdowały się w obrębie pozostałości świątyni zbudowanej z cegły suszonej.

"Jedna z nich (tkanin - NwP), o długości 3 m, zdobiona była przedstawieniami zoomorficznymi, i jest wyjątkowa - podobnych tkanin jak dotąd nie odnaleziono w całych Andach" - dodał Majchrzak. Obecność zdobionych tkanin w grobie danego zmarłego świadczyła o jego wysokiej pozycji w społeczności. Zabytki te znaleziono w grobie chłopca w wieku ok. 6 lat. Jego czaszka była intencjonalnie zdeformowana.

Zespół badaczy niedawno zaprezentował wyniki analiz fizykochemicznych, wykonanych metodą węgla radioaktywnego, które umożliwia poznanie wieku materii organicznej. Wynika z nich, że kompleks powstał już ok. 2500-2200 lat p.n.e., a zbadane pochówki złożono między 772 a 989 r. n.e. Analizy te wykonał prof. Tomasz Goslar z Poznańskiego Laboratorium Radiowęglowego. Majchrzak zwrócił uwagę na to, że Andyjczycy mieli w zwyczaju zakładać nekropolie w porzuconych miejscach kultu. Tak też było w tym przypadku, bo wkopano groby w konstrukcje mające kilka tysięcy lat.

Próbki o najstarszych datach pobrano z trawy, która była wymieszana z zaprawą użytą do spojenia bloków kamienia tworzących budynek w formie piramidy. Położony jest on w odległości kilkudziesięciu metrów od najwyższego kopca. W III tysiącleciu p.n.e. w Andach powstawały wielkie osady z monumentalną architekturą, a w wyniku kontaktów z Amazonią rozpowszechniło się rolnictwo. W Amazonii technologie rolne znane były już kilka tysięcy lat wcześniej.

Największy kompleks z piramidalnymi konstrukcjami, powstałymi w III i II tysiącleciu p.n.e. znajduje sie na stanowisku Caral, trzydzieści km na południowy wschód, w dolinie Supe. "W ostatnich dwóch dekadach ich badaczka, Ruth Shady, rozpropagowała to miejsce jako «kolebkę cywilizacji andyjskiej», twierdząc, że była ona jedyna w swoim rodzaju. Tymczasem coraz więcej archeologów wskazuje, że miejsc takich mogło być więcej. Już wcześniej monumentalne budowle podobne tym w Caral odkryto w głębi dolin Pativilca i Fortaleza. Nasze odkrycie wskazuje, że w pierwszej z tych dolin wznoszono je również przy samym oceanie. Ewidentnie mamy tu do czynienia ze zjawiskiem obejmującym znacznie większy obszar, niż uważano do tej pory" - zaznaczył Majchrzak.

Jak zauważył, zbadane groby z VIII-X w. pochodzą z czasów, w których miejsce to wchodziło w skład Imperium Wari. Jedno z najważniejszych stanowisk tej kultury, Castillo de Huarmey, położone jedynie 70 km na północ od Barranca. Od lat bada zespół pod kierunkiem prof. Miłosza Giersza z Wydziału Archeologii UW.

Kolonialny duchowny i badacz kultur Ameryki Południowej Antonio de la Calancha (1584–1654) barwnie opisywał okolicę miasta Barranca. De la Calancha stwierdził, że było tam pełno czarnoksiężników i wiedźm.

"Posunął się nawet do stwierdzenia, że w Barranca istniał «uniwersytet czarnoksięski». Wspominał też o świątyni, gdzie zbierać się mieli owi czarownicy w celu spotkania z «demonem», który następnie beształ ich za modlenie się po hiszpańsku i kontakty z Hiszpanami w ogóle" - powiedział Majchrzak. Demonami ówcześni Europejczycy określali prekolumbijskich bogów.

"Wyjątkowe położenie naszego stanowiska, brak analogicznych miejsc w Barranca, w końcu też nasze znaleziska wskazują, że wspomniana przez kronikarza świątynia znajdowała się właśnie na Cerro Colorado" - podkreślił archeolog.

Według niego oznacza to, że prekolumbijskie tradycje religijne kontynuowano tam jeszcze ponad sto lat po rozpoczęciu konkwisty. Oznacza to, że Cerro Colorado stanowiło miejsce kultu na przestrzeni prawie czterech tysięcy lat.

Badacz podał, że dwa z czterech kopców na wzgórzu są nadal nieprzebadane. Naukowcy liczą, że będą mogli je rozpoznać w kolejnych latach. (PAP)


Źródło: naukawpolsce.pap.pl

Ponad 2 tys. zmumifikowanych baranich głów odkryto w egipskim Abydos

O niezwykłym odkryciu poinformowało w niedzielę Egipskie Ministerstwo Turystyki i Starożytności.

Badania w Abydos - jednej z najstarszych starożytnych nekropolii na południu Egiptu i centrum kultu Boga Ozyrysa - prowadziła misja archeologiczna z Instytutu Badań nad Starożytnym Światem Uniwersytetu Nowojorskiego.

Fot. Egipskie Ministerstwo Turystyki i Starożytności

Odkryła ona ponad 2 tys. zmumifikowanych baranich głów z okresu ptolemejskiego (IV w. - 30 r. p. n. e.) a także mumie owiec, psów, dzikich kóz, krów, gazeli i mangust. Uważa się, iż były to ofiary dla faraona Ramzesa II, złożone 1000 lat po jego śmierci.

Baran w starożytnym Egipcie symbolizował Chnuma - uważanego za stwórcę ludzi boga płodności.

Fot. Egipskie Ministerstwo Turystyki i Starożytności

Oprócz zwierzęcych mumii odkryto również pozostałości pałacu o ścianach grubości 5 metrów z czasów panowania 6 dynastii oraz kilka posągów, papirusów czy butów.


poniedziałek, 27 marca 2023

Muzeum Tatry w Kopřivnice

Małe miasto w kraju morawsko-śląskim, Kopřivnice. A można odwiedzić w nim 4 muzea, kupując 1 tylko bilet. Muzea oczywiście spodobają się miłośnikom motoryzacji, chociaż fani retro też znajdą tu coś dla siebie. Dodatkowo bilet ważny jest przez cały rok, toteż Kopřivnice można odwiedzać niejednokrotnie, odkrywając jej uroki, i zwiedzać kolejne muzeum.

Zapraszam na foto-skrót z Muzeum Tatry. Oczywiście nie fotografowałam każdego eksponatu a na żywo wszystko wygląda o wiele wspanialej. Każdy eksponat jest opisany w języku czeskim i angielskim (oprócz motocykli opisanych jedynie po czesku). Nieliczne interaktywne tablice stanowią dobre uzupełnienie ekspozycji.

W muzeum można prześledzić rozwój marki od końca XIX w. po niemal współczesność, od konnego powozu i wozy strażackie po pojazdy wojskowe, ciężarowe a nawet ekspedycyjne.

Powóz konny z przełomu XIX i XX w., pochodzący z koprzywnickiej fabryki i  jeden z niewielu zachowanych.

Replika z 1979 r. pierwszego automobilu NW z 1898 r., zaliczana do dziedzictwa kulturowego Czech.


Podwozie wozu strażackiego z 1910 r. konstrukcji Langa z silnikiem typu L, prezentowane na światowej wystawie w tymże roku w Buenos Aires. Po roku 1945 wóz rozmontowano pozostawiając jedynie podwozie.


Wóz strażacki z 1946 r., jeden z niewielu zachowanych. Ten egzemplarz wykorzystywany był przy pracach kolejowych w nieodległej Studénce.

Czterosuwowy silnik Tatry '82 z 1936 r., chłodzony powietrzem


Silnik Tatry 82 z 1936 r.

Tatra Beta CL 1.3 z 1998 r.

Tatra 805 DVS-8 z 1958 r.


Tatra 815 TPL 6x6 z 1989 r. z elektropneumatyczną skrzynią biegów. Pojazd ze zbiorów Jiriho Hlacha.

Tatry wojskowe ze zbiorów Jiriho Hlacha.



Podwozie Tatry 49 z 1930 r. w oryginalnym stanie. Ze zbiorów Jiriho Hlacha

Podwozie Tatry 26/30, które do roku 1964 było wykorzystywane jako pomoc naukowa w szkole w Zábrehu.

Jedna z dwóch Tater 813 8x8 SLF 18000 Foamatic z 1974 r.
Ten wóz strażacki mieścił 12000 litrów wody, 6000 litrów piany, pompę ciągnącą 5500 litrów wody na minutę. Wyciąg sięgał do 60 m. Eksponat że zbiorów Jakuba Musila
 
Samochód ciężarowy Tatra 115 z platformą z 1949 r. Ze zbiorów Jiriho Hlacha

Rekonstrukcja drewnianej kabiny

Z prawej samochód ciężarowy Tatra 111 z 1953 r. Ma kabinę z drewnianą konstrukcją. Do zbiorów muzealnych trafił w 1972 r. z powodu przejechanych 1 mln km. Po lewo samochód ciężarowy Tatra 111 S2 z wywrotką z 1957 r.


Tatra V 955 to nic innego jak prototyp silnika do Tygrysa z 1942 r. 18 cylindrowy. Jednak nie ma informacji, że rzeczywiście był używany na froncie. W muzeum jest natomiast ciekawostką. 

Tatra 805, cysterna z 1958 r. Że zbiorów Jiriho Hlacha

Tatra 148 AM 368 6x6 z 1980 r. z gruszą do betonu. Eksponat zakupiono od Jana Kupského

Jawa 500 model 15/00 z 1952 r.


ESO 500 z 1948 r.

Humber 350 z 1924 r.
Uwagę przykuwa oparcie całej konstrukcji na ramie od roweru.

Douglas 350 z 2923 r.

Tatra 138 z ekspedycji Lambaréné z 1968 r.


Wielką atrakcją muzeum jest też możliwość przejażdżki słynną Słowacką Strzałą - wagonem wyprodukowanym przed wojną w zakładach w Kopřivnice tylko w dwóch egzemplarzach, z których jeden znajduje się w miejscowym muzeum a drugi na Słowacji. Pociąg ten rozwijał prędkość do 150 km/h. W latach 2018-21 poddano go gruntownej renowacji. Eksponowany jest w osobnej hali.



sobota, 25 marca 2023

Kamienie młyńskie w murach średniowiecznych kościołów i ich symbolika

W Polsce i Niemczech w mury około 140 kościołów, głównie gotyckich, wbudowano kamienie młyńskie. Czy były tylko "wizytówką" fundatorów świątyń? A może miały głębsze, symboliczne znaczenie? Wyjaśnia to interdyscyplinarny zespół badaczy.

Geograf dr Dariusz Brykała z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN podróżował po Polsce i badał to, jaki wpływ na środowisko miały dawne młyny wodne. Zaczął wtedy zwracać uwagę, że kamienie młyńskie eksponowane są w murach wielu starych polskich kościołów.

Kościół pw św. Antoniego Padewskiego w 
Osiekach Koszalińskich/ fot. Quasinka / CC0 1.0

Czasem takie kamienie wmurowane były w posadzce świątyni, czasem w portalu (wejściu do kościoła), czasem w zewnętrznych ścianach prezbiterium (część kościoła z ołtarzem), a czasem - wysoko na wieży kościoła. Nie było wątpliwości: kamieni tych użyto już w czasie budowy świątyń i nie były późniejszym dodatkiem. Pomysł na wykorzystanie kamieni młyńskich musiał się więc pojawić już w średniowieczu.

UNIKALNY ZWYCZAJ

Takie koło młyńskie to element charakterystyczny tylko dla kościołów w północnej i nizinnej Polsce, a także na wschodzie Niemiec. Wprawdzie w innych częściach świata przedmioty takie pojawiały się w pojedynczych kościołach, ale tylko w naszej części Europy było takie duże nagromadzenie średniowiecznych kościołów z kołami młyńskimi.

Problem w tym, że nie było bezpośredniego wytłumaczenia, dlaczego kamienie wmurowano w świątyniach. A sposób ich wyeksponowania sugerował, że nie służyły wyłącznie jako zwykły materiał budowlany.

Dr Brykała zebrał więc interdyscyplinarny zespół, w którym byli m.in. specjaliści od: historii sztuki, historii, architektury, etnologii, antropologii kulturowej, geologii, geomorfologii, teologii. Badacze postanowili wspólnymi siłami rzucić więcej światła na tę starodawną modę. Badania realizowane są w ramach grantu millPOLstone z Narodowego Centrum Nauki.

PO CO BYŁ KAMIEŃ MŁYŃSKI

"Kamienie młyńskie to starożytny wynalazek" - mówi dr Brykała. Opisuje, że dawniej, aby uzyskać mąkę, ziarno zboża mielono ręcznie za pomocą kamiennych żaren nieckowatych. Z czasem jednak pojawił się pomysł, żeby robić to mechanicznie - przy wykorzystaniu siły wody, wiatru czy zwierząt. Centralnym elementem każdego młyna były dwa duże, odpowiednio dopasowane kamienie. Jeden - dolny (leżak) - był nieruchomy. A górny (biegun) - był obracany przez ujarzmioną energię wiatru, wody czy mięśni. Na płaszczyznach kontaktu obu kamieni dochodziło ścierania ziarna na mąkę.

Młynarze musieli się liczyć z tym, że kamień młyński z czasem się zepsuje - pęknie czy uszczerbi się. I pojawiało się pytanie, co zrobić z takim wysłużonym elementem.

W innych krajach np. robiono z nich schody do młyna czy używano jako stołów. A na ziemiach polskich pojawił się zwyczaj umieszczania ich w ścianach kościołów.

Ale dlaczego? Jest kilka hipotez: jedna grupa hipotez zakłada, że koła młyńskie niosły jakąś praktyczną informację. Inna grupa hipotez sugeruje zaś, że obiekty te umieszczano w ścianach kościołów ze względu na chrześcijańską symbolikę związaną z ziarnem, mąką i chlebem. Nie jest wykluczone, że w różnych kościołach przyczyny nieco różniły się od siebie.

KOŚCIELNY SPICHLERZ

I tak np. jednym z bardziej prozaicznych wyjaśnień może być to, że koło młyńskie - np. wbudowane w wieżę kościoła, widoczne z daleka - mogło oznaczać, że w danym kościele przechowuje się zboże. "Jeśli wszystkie budynki w okolicy były z drewna, to murowany kościół był często jedynym suchym miejscem w okolicy. Wieżę kościołów mogły być więc czasem stosowane jako spichlerze" - tłumaczy naukowiec.

PODPIS FUNDATORA

Innym przyziemnym wyjaśnieniem obecności kamieni młyńskich mogłoby być to, że lokalny młynarz był jednym z darczyńców przy budowle świątyni. A koło młyńskie pełniło taką funkcję, jak dziś tabliczki z nazwiskami fundatorów. I tak np. wiadomo np. że młynarz był jednym z fundatorów Warszawskiego Kościoła Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście - gdzie umieszczone jest koło młyńskie.

Dr Brykała zaznacza jednak, że prawdopodobnie obecność kamieni młyńskich w ważnych miejscach kościoła wiąże się z symbolicznym znaczeniem.


Strona główna Historia i kultura

HISTORIA I KULTURA

24.03.2023 aktualizacja 24.03.2023©

Ludwika Tomala

Ludwika Tomala

Zagadka kamieni młyńskich w średniowiecznych kościołach ma kilka możliwych rozwiązań

Kamień młyński w murach średniowiecznego kościoła w Pułtusku (fot. Piotr Czubla)

Kamień młyński w murach średniowiecznego kościoła w Pułtusku (fot. Piotr Czubla)

W Polsce i Niemczech w mury około 140 kościołów, głównie gotyckich, wbudowano kamienie młyńskie. Czy były tylko "wizytówką" fundatorów świątyń? A może miały głębsze, symboliczne znaczenie? Wyjaśnia to interdyscyplinarny zespół badaczy.


Geograf dr Dariusz Brykała z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN podróżował po Polsce i badał to, jaki wpływ na środowisko miały dawne młyny wodne. Zaczął wtedy zwracać uwagę, że kamienie młyńskie eksponowane są w murach wielu starych polskich kościołów.


Kamień młyński wmurowany przy wejściu do kościoła w Zimowiskach (fot. Dariusz Brykała)

Kamień młyński wmurowany przy wejściu do kościoła w Zimowiskach (fot. Dariusz Brykała)

Czasem takie kamienie wmurowane były w posadzce świątyni, czasem w portalu (wejściu do kościoła), czasem w zewnętrznych ścianach prezbiterium (część kościoła z ołtarzem), a czasem - wysoko na wieży kościoła. Nie było wątpliwości: kamieni tych użyto już w czasie budowy świątyń i nie były późniejszym dodatkiem. Pomysł na wykorzystanie kamieni młyńskich musiał się więc pojawić już w średniowieczu.


UNIKALNY ZWYCZAJ

Takie koło młyńskie to element charakterystyczny tylko dla kościołów w północnej i nizinnej Polsce, a także na wschodzie Niemiec. Wprawdzie w innych częściach świata przedmioty takie pojawiały się w pojedynczych kościołach, ale tylko w naszej części Europy było takie duże nagromadzenie średniowiecznych kościołów z kołami młyńskimi.


Problem w tym, że nie było bezpośredniego wytłumaczenia, dlaczego kamienie wmurowano w świątyniach. A sposób ich wyeksponowania sugerował, że nie służyły wyłącznie jako zwykły materiał budowlany.


Kamień młyński w murach kościoła w Zakroczymiu (fot. Dariusz Brykała)

Kamień młyński w murach kościoła w Zakroczymiu (fot. Dariusz Brykała)

Dr Brykała zebrał więc interdyscyplinarny zespół, w którym byli m.in. specjaliści od: historii sztuki, historii, architektury, etnologii, antropologii kulturowej, geologii, geomorfologii, teologii. Badacze postanowili wspólnymi siłami rzucić więcej światła na tę starodawną modę. Badania realizowane są w ramach grantu millPOLstone z Narodowego Centrum Nauki.


PO CO BYŁ KAMIEŃ MŁYŃSKI

"Kamienie młyńskie to starożytny wynalazek" - mówi dr Brykała. Opisuje, że dawniej, aby uzyskać mąkę, ziarno zboża mielono ręcznie za pomocą kamiennych żaren nieckowatych. Z czasem jednak pojawił się pomysł, żeby robić to mechanicznie - przy wykorzystaniu siły wody, wiatru czy zwierząt. Centralnym elementem każdego młyna były dwa duże, odpowiednio dopasowane kamienie. Jeden - dolny (leżak) - był nieruchomy. A górny (biegun) - był obracany przez ujarzmioną energię wiatru, wody czy mięśni. Na płaszczyznach kontaktu obu kamieni dochodziło ścierania ziarna na mąkę.

Młynarze musieli się liczyć z tym, że kamień młyński z czasem się zepsuje - pęknie czy uszczerbi się. I pojawiało się pytanie, co zrobić z takim wysłużonym elementem.

W innych krajach np. robiono z nich schody do młyna czy używano jako stołów. A na ziemiach polskich pojawił się zwyczaj umieszczania ich w ścianach kościołów.

Ale dlaczego? Jest kilka hipotez: jedna grupa hipotez zakłada, że koła młyńskie niosły jakąś praktyczną informację. Inna grupa hipotez sugeruje zaś, że obiekty te umieszczano w ścianach kościołów ze względu na chrześcijańską symbolikę związaną z ziarnem, mąką i chlebem. Nie jest wykluczone, że w różnych kościołach przyczyny nieco różniły się od siebie.

KOŚCIELNY SPICHLERZ

I tak np. jednym z bardziej prozaicznych wyjaśnień może być to, że koło młyńskie - np. wbudowane w wieżę kościoła, widoczne z daleka - mogło oznaczać, że w danym kościele przechowuje się zboże. "Jeśli wszystkie budynki w okolicy były z drewna, to murowany kościół był często jedynym suchym miejscem w okolicy. Wieżę kościołów mogły być więc czasem stosowane jako spichlerze" - tłumaczy naukowiec.

PODPIS FUNDATORA

Innym przyziemnym wyjaśnieniem obecności kamieni młyńskich mogłoby być to, że lokalny młynarz był jednym z darczyńców przy budowle świątyni. A koło młyńskie pełniło taką funkcję, jak dziś tabliczki z nazwiskami fundatorów. I tak np. wiadomo np. że młynarz był jednym z fundatorów Warszawskiego Kościoła Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście - gdzie umieszczone jest koło młyńskie.

Dr Brykała zaznacza jednak, że prawdopodobnie obecność kamieni młyńskich w ważnych miejscach kościoła wiąże się z symbolicznym znaczeniem.

MŁYN EUCHARYSTYCZNY

Bo koło młyńskie pojawiało się w średniowiecznej symbolice tzw. Młyna Eucharystycznego. Był to sposób obrazowania biblijnej idei, że "Słowo stało się ciałem". I tak na typowych obrazach o tej tematyce czterech ewangelistów wsypuje przez lejek na kamienie młyńskie ziarno (symbolizujące nauczanie, a więc Słowo), a z powstałej w ten sposób mąki wyrabiany jest chleb eucharystyczny (który, jak wierzą katolicy, w czasie Mszy przeistacza się w ciało Chrystusa). "Z czasów średniowiecza przetrwało ok. 30 przedstawień Młyna Eucharystycznego - w Austrii, Szwajcarii, Niemczech" - opowiada dr Brykała. Metafora ta mogła być więc popularna również w Polsce.

CUD W OSIEKACH

Jedna z hipotez zakłada, że eksponowanie kół młyńskich w kościołach mogło mieć źródło w cudzie w Osiekach pod Koszalinem. Jak wynika z przekazów, w 1398 r. w tamtejszym kościele na hostii miały być znalezione ślady krwi. Uznano to za cud eucharystyczny (wierzono więc, że doszło tam do namacalnego przeistoczenia chleba i wina w ciało i krew Chrystusa). Kościół stał się celem pielgrzymek, a tzw. Krwawiącą Hostię eksponowano jako ważną relikwię. W związku z tym w okolicach mogło dojść do zakwitu kultu Eucharystii, czego świadectwem mogłyby być właśnie eksponowanie kamieni młyńskich w murach kościołów na Pomorzu Środkowym.

SZACUNEK DLA CHLEBA

I jest jeszcze jedna możliwość: kamienie młyńskie używane były do wyrobu mąki, która nie tylko żywiła ludność, ale również wyrabiano z niej opłatki. Praca, jaką wykonywały kamienie młyńskie, była więc darzona tak dużym szacunkiem, że nawet kiedy kamienie się zużyły, nie wypadało ich po prostu wyrzucić. Dlatego mógł pojawić się pomysł, żeby zagospodarowywać je przy okazji budowy kościołów.

SPORY KOSZT

Można się domyślać, że kamienie młyńskie trudno było tak po prostu wyrzucić, bo był to bardzo trudny do pozyskania przedmiot.

"Zachowały się dokumenty zakonu krzyżackiego, z których wynika, że kupno takiego kamienia było wielkim wydatkiem" - tłumaczy dr Brykała.

"Każda skała powstaje w ściśle określonych warunkach. Jej skład, struktura i tekstura są czymś w rodzaju DNA, które dziś pozwala nam ustalić skąd dana skala pochodzi. Sprawdzaliśmy więc, czy kamienie młyńskie pozyskiwano lokalnie, czy sprowadzano z odległych miejsc" - mówi badacz. W ramach kierowanego przez dr. Brykałę grantu przeprowadzono badania geologiczne wybranych kamieni młyńskich w Polsce. Odkryto, że część z nich pochodziła z odległych miejsc. I tak np. pokazano, że jeden z kamieni młyńskich umieszczonych w kościele na Żuławach musiał być sprowadzony z terenu Niemiec - najpierw Renem do portów dzisiejszej Holandii, a potem drogą morską do Gdańska. Można się domyślać, że była to wtedy kosztowna podróż.

JAKI WYBRAĆ KAMIEŃ

Kamienie młyńskie musiały być bowiem nie tylko duże i dopasowane do siebie kształtem, ale i zbudowane z odpowiedniego materiału. "Nie za twarde - żeby mąka nie rozgrzewała się za bardzo podczas mielenia. I nie za miękkie - żeby koła młyńskie było wytrzymałe, a rozkruszony kamień nie dostawał się do mąki" - opowiada dr Brykała.

I dodaje, że z badań antropologów wynika, że starożytnym Rzymianom szybko ścierały się zęby. Mogło to mieć związek z tym, że kamienie młyńskie robiono tam wtedy ze zbyt miękkich skał, których okruchy w trakcie mielenia trafiały do mąki. Przez niedopracowaną więc jeszcze technikę młynarską chleb niektórych starożytnych Rzymian był… twardy jak kamień.

Źródło: naukawpolsce.pap.pl (Nauka w Polsce, Ludwika Tomala)

czwartek, 23 marca 2023

Narzędzia do upuszczania krwi krowom sprzed 7 tys. lat z Sudanu

Zestaw kościanych narzędzi, służących prawdopodobnie do upuszczania krowom krwi, znaleźli naukowcy z Polskiej Akademii Nauk w Basenie Letti w północnym Sudanie. To może być najstarszy dowód na tego typu praktyki - uważają odkrywcy.

Celem najnowszych badań naukowców z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN był obszar Basenu Letti w Dolinie Środkowego Nilu. Skupiają się tam na rozpoznaniu pierwszych społeczności, które zajmowały się w Afryce hodowlą bydła. Próbują m.in. ustalić, czy udomowienie tych zwierząt nastąpiło w Afryce, czy może stada sprowadzono z Bliskiego Wschodu.

W styczniu 2023 r. archeolodzy z IAE PAN odbyli kolejne wykopaliska. Tym razem celem było cmentarzysko, na którym pochowano ludzi ok. 7 tys. lat temu. Złożono tam zatem jednych z pierwszych hodowców bydła w tej części Afryki.

Uwagę badaczy zwróciły szczególnie dwa groby. W pierwszym, w bardzo głębokiej jamie grobowej, archeolodzy znaleźli szczątki starszego, bardzo wysokiego mężczyzny. Naukowcy dostrzegli fragmenty skóry zwierzęcej, którą przykryto szczątki człowieka. Okazało się, że była ona zabarwiona czerwonym, mineralnym barwnikiem - ochrą. Od okresu paleolitu stosowano go na przykład do tworzenia malowideł naskalnych. Archeolodzy łączą też ochrę ze sferą wierzeń, o czym świadczy jej umieszczenie w grobach.

W grobie była też m.in. mała miseczka - również ze śladami ochry, oraz 5 kościanych ostrzy – zarówno małych, jak i dość dużych, wykonanych najprawdopodobniej z kości bydła.

“Te narzędzia od razu przykuły naszą uwagę” - powiedział PAP dr Piotr Osypiński, który kierował wykopaliskami w ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki.

“Wszystkie były bardzo wyraźnie zaostrzone. Jednocześnie każde ma zachowany naturalny kształt kości i formą przypomina lejek lub rynienkę. Biorąc pod uwagę charakterystyczny kształt ostrzy, mogły one służyć do upuszczania krwi krowom, podobnie jak robią to współcześni afrykańscy pasterze, np. Masajowie. Bez szkody dla zwierząt, z wyjątkowych okazji pije się krew krów, najczęściej zmieszaną z mlekiem. Byłaby to najstarsza znana ewidencja tego typu praktyk” - podkreślił dr Osypiński.

Zdaniem badacza zmarły należał do najstarszych przedstawicieli kultur pasterskich, które 7 tys. lat temu przemierzały afrykański sahel z dużymi stadami swojego bydła.

W drugim grobie, który zaciekawił badaczy, w niewielkiej owalnej jamie w pozycji embrionalnej spoczywał na prawym boku młody mężczyzna. Również i w tym przypadku ciało po śmierci było przykryte skórą zwierzęcą mocno nasączoną krwisto-czerwoną ochrą. W zaświaty dostał jeszcze maleńką kamienną paletę do rozcierania tego barwnika oraz dwa kościane ostrza.

Uwagę archeologów zwróciła jednak inna rzecz. W czaszce mężczyzny znajdował się precyzyjnie wycięty okrągły otwór o średnicy ok. 5 cm. “Nie miał śladów zaawansowanego gojenia, jest więc prawdopodobne, że ten zabieg mógł mieć związek ze śmiercią młodego mężczyzny. Trudno sobie wyobrazić, jak 7 tys. lat temu za pomocą wyłącznie kamiennych narzędzi ludzie byli w stanie i podejmowali się tak niebezpiecznych i skomplikowanych zabiegów chirurgicznych. Nie wiemy, czy miały one na celu leczenie jakiś schorzeń czy były to raczej praktyki o podłożu magicznym” - skomentował archeolog.

W obrębie cmentarzyska badacze natknęli się też na skupiska kości bydła. Według nich zwierzęta te być może były tutaj pochowane przez ówczesnych ludzi.

Sudańczycy natknęli się na cmentarzysko kilka lat temu w czasie budowy drogi. Koła wywrotek wpadały do komór grobowych, a próbując wyjechać, wyrzucały na powierzchnię ludzkie kości, naczynia i ozdoby. Dlatego w tym miejscu pojawili się archeolodzy.

“Jest to dla nas prawdziwa gratka, bo cmentarzyska z tak wczesnego okresu są odkrywane bardzo rzadko” - zaznaczył dr Osypiński.

Dlaczego warto je badać? “Neolityczne społeczności pasterskie Afryki subsaharyjskiej są niezwykle ważne dla historii tego kontynentu. To właśnie one stały u genezy formowania się cywilizacji starożytnych – m.in. egipskiej. Ze względu na ich mobilny tryb życia oraz tysięcy lat jakie dzielą nas od nich, ciągle bardzo niewiele wiemy na ich temat” - wyjaśnił dr Osypiński.