Żyrardowska apteka przy ul. 1 Maja 50 funkcjonuje nieprzerwanie w jednym miejscu od 140 lat. Meble, pozostające na jej wyposażeniu od 1886 r...

czwartek, 23 kwietnia 2020

Koty i kiepskie drogi pomogły zmniejszyć skalę czarnej śmierci w Polsce


Historycy do dziś spierają się o to, czy wielka epidemia czarnej śmierci z lat 1348-50 dotknęła mieszkańców królestwa polskiego, czy jednak ich ominęła? Która z opcji jest bliższa prawdy?

Początek lat 30. XIV w., Kirgistan lub Junnan. Nieznana wcześniej zaraza zebrała swoje pierwsze żniwo. Jej rozprzestrzenianiu się na dalsze tereny sprzyjały mongolskie najazdy a nade wszystko kupcy wędrujący jedwabnym szlakiem. Do połowy XIV w. Indie miały być wyludnione, a tereny dzisiejszego Iraku, Syrii i Armenii dosłownie zasłane trupami. Ośrodkiem, z którego zaraza przedostała się bezpośrednio do Europy, był Konstantynopol – miasto, w którym krzyżowały się szlaki handlowe. Tak zaczęła się pierwsza znana pandemia w dziejach.

Epidemia w Europie

Od 1345 r. mongolskie wojska na czele z chanem Złotej Ordy, Dżanibekiem, oblegały twierdzę Kaffa na Krymie. W 1347 r. zaczęła dziesiątkować ich straszna choroba. Zmarłych towarzyszy wrzucali z użyciem katapult do wnętrza twierdzy. Oblegani, mimo iż wyrzucali te ciała do morza, szybko zapadli na tę samą chorobę. Przed zarazą z Kaffy uciekli na dwunastu galerach genueńscy kupcy. Po drodze, w październiku 1347 r., zatrzymali się w Mesynie na Sycylii. Zainfekowani kupcy i żeglarze umierali w strasznych męczarniach. Relację o tym pozostawił franciszkański kronikarz Michelle de Piazza Na początku 1348 r. okręty dotarły w końcu do Genui a także do Wenecji i Pizy. Przerażeni zarazą Włosi w końcu wydalili galery ze swych terytoriów, ale nic to nie pomogło. Czarna śmierć szalała na Półwyspie Apenińskim już w najlepsze a genueńskie galery zaniosły ją dalej, do Marsylii. Stamtąd szybko objęła Francję, Hiszpanię i Portugalię a w połowie roku również Wielką Brytanię. W kolejnym roku swe żniwo zbierała już w Niemczech, a w ciągu następnych dwóch lat nawiedziła Skandynawię i Rosję. W 1350 r. z powrotem zawitała na Krymie.
Ówcześni ludzie nie mieli pojęcia, jak choroba się rozprzestrzenia, a im bardziej chcieli od niej uciec, tym szybciej ich dopadała.

Ofiary czarnej śmierci, fragment miniatury z Kroniki Gillesa Li Muisisa z 1350 r.,.
Rękopis przechowywany jest w Bibliotece Królewskiej w Belgii (Domena publiczna)
Niemniej jednak ludność dotknięta epidemią szukała jej przyczyn. Należeć do nich miało morowe powietrze, celowe szerzenie choroby przez trędowatych, Cyganów czy Żydów. Ci ostatni lepiej niż inne społeczności, z którymi sąsiadowali, dbali o higienę i rzadziej zapadali na czarną śmierć. Dlatego nie obeszło się bez pogromów tej mniejszości. Prawda o szerzeniu zarazy leżała jednak gdzie indziej.

Palenie Żydów na stosie za rzekome rozprzestrzenianie dżumy,
miniatura z Kroniki Gillesa Li Muisisa z 1350 r.,. Rękopis przechowywany jest w
Bibliotece Królewskiej w Belgii (Domena publiczna)
Naukowcy badając DNA ofiar czarnej śmierci ze zbiorowych grobów z XIV w. doszli do wniosku, że odpowiedzialność za nią ponosi bakteria Yersinia pestis, która żeruje w przedżołąkdu pcheł pasożytujących na szczurach. To właśnie szczury towarzyszące kupcom na szlaku jedwabnym jak i na statkach na morskich szlakach handlowych przyniosły tę bakterię na Bliski Wschód i do Europy. Bakteria Yersinia pestis sprawiała, że pchły stawały się bardziej agresywne i chętniej zmieniały żywiciela. Już tylko jedno ukąszenie mogło spowodować zarażenie chorobą. Jeżeli dodać do tego niski poziom higieny i zabobonność, to uzyskuje się obraz łatwego rozprzestrzenia się choroby.

Czy epidemia ominęła Polskę?

W całym tym ogromie tragedii istniało kilka terenów w Europie, z którymi czarna śmierć obeszła się łaskawie. Należały do nich tereny słabo zaludnione i izolowane: kraj Basków w Pirenejach, okolice Mediolanu, część terenów w Niderlandach i w Czechach oraz królestwo polskie. Jeżeli chodzi o te ostatnie, to uważa się tak dlatego, iż w rodzimych źródłach pisanych nie ma prawie wzmianek o niej. Jan Długosz, pisząc swą kronikę sto lat po epidemii, wspomniał że zaraza morowa spustoszyła Polskę i inne kraje, wskutek czego przy życiu została 1/4 ludności. Rodzi się pytanie, czy aby na pewno? Historycy analizujący świętopietrze płacone chociażby w Małopolsce zwrócili uwagę, że zebrana danina nie różniła się wysokością sprzed i po epidemii 1348 r. Czy zatem ominęła ona zupełnie tereny Polski czy miała tak ograniczony zasięg, że nikt nie zwrócił na nią uwagi?

Zawsze podkreśla się, że poziom higieny na ziemiach polskich stał na wyższym poziomie niż w innych rejonach Europy. Jest w tym dużo prawdy, albowiem regularne korzystanie z łaźni było na porządku dziennym. Ale nie było to jedynym czynnikiem chroniącym przed chorobą przenoszoną przez szczury i pchły.

Innym czynnikiem sprzyjającym nierozprzestrzenianiu się epidemii były kiepskie drogi. W Polsce, mimo iż krzyżowały się tu ważne szlaki handlowe, kiepskie drogi nie ułatwiały podróży przez kraj, a dodając do tego duże odległości pomiędzy miastami, skutecznie do nich zniechęcały. Poza tym te tereny charakteryzowały się o wiele mniejszą niż na Zachodzie Europy gęstością zaludnienia. Istniało wiele mniejszych izolowanych rejonów, jak chociażby Mazowsze.

Mieszkańcy ziem polskich, inaczej niż mieszkańcy innych części kontynentu, chętnie hodowali koty. Początek XIV w. był czasem klęski głodu i nieurodzaju. Myszy i szczury były prawdziwą plagą w niszczeniu skromnych zapasów żywności, dlatego w przydomowych gospodarstwach zaczęto chętnie trzymać koty, łowiące niechcianych intruzów. Przodowali w tym zwłaszcza Żydzi. Na zachodzie zabobonnej Europy w kotach widziano demoniczne, ulubione zwierzęta czarownic. To wszystko z pewnością zapobiegało szybkiemu roznoszeniu choroby. Warto dodać, iż w miastach na zachodzie Europy z miast wypędzano potencjalnych roznosicieli choroby, czyli ubogich czy bezdomnych nie zwracając właśnie uwagi na gryzonie będące głównymi jej roznosicielami.

Historycy spierają się o to, czy czarna śmierć zupełnie ominęła mieszkańców ziem polskich. Ta teza jest powtarzana od początku lat 60. ub. wieku. Do jej upowszechnienia przyczyniła się prof. Elisabeth Carpentier, która dokonując podsumowania ówczesnego stanu wiedzy o epidemii z lat 1348-51, opracowała sugestywną mapę, na której kolorem zielonym, oznaczającym tereny wolne od epidemii, wyróżniła ziemie polskie i czeskie. Mimo pojawiających się głosów krytyki, jej ustalenia stały się najpopularniejsze.

Rozprzestrzenianie się dżumy w Europie w latach 1347-1351.,
Mapa opracowana przez prof. E. Carpentier. Rys. Roger Zenner
(źródło: Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.0 de)

Na to, iż epidemia nie ominęła tych ziem, norweski historyk Ole Benedictow przytacza kilka dowodów. W Europie w czasie epidemii występowała okresowa nadwyżka żywności charakteryzująca się spadkiem jej cen oraz wzrostem wynagrodzeń robotników. Podobne zjawisko wystąpiło w Małopolsce. Jednak o tym, iż epidemia nie miała tak wielkich rozmiarów jak na reszcie kontynentu, świadczyć mogą wspomniane wpływy ze świętopietrza.

Rozprzestrzenianie się pierwszej fali czarnej śmierci w Europie według O. J. Benedictowa, rys. Flappiefh,
(CC BY-SA 4.0)

Rodzimi kronikarze milczeli na temat epidemii. Długosz pisząc o epidemii w Polsce, korzystał z relacji awiniońskiego chirurga Gui Chauliac, co obniża znacznie jego wiarygodność. Czy na tej podstawie można mówić o ominięciu Polski przez czarną śmierć? W końcu znane są przypadki z Norwegii i Niderlandów, gdzie nikt nie pisał o wysokiej śmiertelności w poszczególnych miejscowościach.

Podejmowane badania dendrochronologiczne wskazują na gwałtowny wzrost zalesienia w Europie od poł. XIV w. Był to odwrotny trend od postępującego od X w. wyrębu lasów pod pola uprawne i na rosnące potrzeby budowlane. Na ziemiach polskich zalesienie wzrosło o ok. 10%, czyli o wiele mniej niż w innych częściach kontynentu. Byłby to kolejny dowód na łagodniejszy przebieg epidemii na ziemiach polskich.

Współcześnie historycy wskazują na różne drogi, którymi czarna dżuma mogła wdzierać się do królestwa polskiego. Jesienią 1349 r. miała ona pojawić się w Elblągu i we Fromborku, by na wiosnę roku następnego wkroczyć do Gdańska. Stamtąd ekspandowała wzdłuż Wisły – głównego szlaku handlowego w Polsce. Z poszczególnych ośrodków położonych nad Wisłą dżuma mogła przedostawać się do mniejszych lokalnych ośrodków handlowych. W 1351 r. odnotowano ją w Toruniu, a we Frankfurcie nad Odrą w tym samym czasie zbierała potężne żniwo. Miasto to leżało na ważnym szlaku handlowym przebiegającym z Niemiec przez Polskę na Ruś. Podobną drogą dżuma szła też do Polski od południa. Oprócz węgierskich kupców, przynosili ją wędrowni biczownicy nawołujący do nawrócenia. Dodatkowo na ziemie polskie przybyło wielu żydowskich imigrantów uciekających przed prześladowaniami.

Można przyjąć, iż pierwsza fala dżumy z 1348 r. obeszła się z Polską łagodnie. W następnych latach nie było już tak różowo. Europę regularnie nawiedzały kolejne fale dżumy. W 1360 r. i 1371 r. dotknęły one Polskę. Długosz pisał o wymarciu połowy mieszkańców królestwa, choć z pewnością przesadził w swych opisach – w końcu wspomniane badania nad zalesieniem dowodzą, że na tym terenie jego wzrost nie był aż tak duży i niekoniecznie musi świadczyć to o wymieraniu całych wsi.


Reasumując: ta epidemia zabiła co trzeciego Europejczyka, nie ominęła też Polski. Pierwsza fala czarnej śmierci miała tam łagodny przebieg. Złożyło się nań kilka czynników, które uchroniły ją przed katastrofą demograficzną. W kolejnych latach było podobnie: nie ominęła mieszkańców tych ziem, ale jednocześnie jej skala nie była tak ogromna jak na zachodzie kontynentu.

Bibliografia:

1. Dębski M., Polska w czasach zarazy, "Zakazana Historia", 3(78)2020, s. 20-29
2. Kowalczyk Ł., Zielona Wyspa? Czy dżuma naprawdę ominęła Polskę Kazimierza Wielkiego?, "Tytus.edu.pl" z dnia 21 stycznia 2019 r., https://tytus.edu.pl/2019/01/21/zielona-wyspa-czy-dzuma-naprawde-ominela-polske-kazimierza-wielkiego/ (dostęp 23 kwietnia 2020 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz