Żyrardowska apteka przy ul. 1 Maja 50 funkcjonuje nieprzerwanie w jednym miejscu od 140 lat. Meble, pozostające na jej wyposażeniu od 1886 r...

czwartek, 16 lipca 2020

Z biblioteczki historyczki: "Policja granatowa w Generalnym Gubernatorstwie" - T. Domański, E. Majcher-Ociesa (red.) - recenzja


Prezentowana praca stanowi wydane drukiem referaty wygłoszone na konferencji w dniu 6 grudnia 2016 r. "Policja Polska »granatowa« w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945". Każdy z dziewięciu artykułów omawia blaski i cienie okupacyjnej formacji porządkowej, bez jednoznacznego jej gloryfikowania czy potępiania. W czasie, gdy modne jest tzw. "odbrązawianie historii" i obalanie poglądów utrwalonych w okresie PRL-u, jest to ważny głos w kwestii sposobu oceniania tzw. policji granatowej.

T. Domański, E. Majcher-Ociesa (red.),
Policja granatowa w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945,
Kielce-Warszawa 2019, liczba stron 296, oprawa twarda



Byłych przedwojennych policjantów przymuszono do służby w niemieckiej formacji, którą nazwano polską ze względu na narodowość funkcjonariuszy w niej służących. Maciej Korkuć w klarowny sposób omówił historyczne i państwowo-prawne aspekty funkcjonowania wojennej PP, tak odmienne od innych narodowych formacji porządkowych istniejących w państwach kolaborujących z III Rzeszą. Tekst jego autorstwa stanowi znakomity zarys tła dla pozostałych artykułów, pozwala zrozumieć wiele kwestii okupacyjnej rzeczywistości. Policjanci odpowiadając na zarządzenia okupanta i zgłaszając się do służby nie znali jego zamierzeń1. Trzeba o tym pamiętać. Niemcy jesienią i zimą 1939/1940 r. sami nie byliby wstanie opanować rosnącej przestępczości na zajętym przez siebie terenie. Zatem pracowali tak jak przed wojną: dbali o porządek publiczny i zwalczali przestępczość pospolitą. Z czasem dochodziły w coraz większej ilości zadania związane z represjonowaniem ludności polskiej i żydowskiej, tak jak udział w łapankach, ściąganie kontyngentów, ściganie Żydów. To był moment, gdy funcjonariusze PP musieli wybierać między lojalnością między nowymi władzami a służbą na rzecz dobra podbitego społeczeństwa i wierności rządowi RP na emigracji. I nie było to łatwe, gdyż byli narażeni na donosy nawet ze trony kolegów. Pomoc w ukrywaniu Żydów czy działalność w konspiracji niosła za sobą ryzyko narażenia najbliższej rodziny na ciężkie represje z utratą życia włącznie, gdyż stanowiło to przestępstwo w świetle niemieckiego ustawodawstwa okupacyjnego. Z drugiej strony, funkcjonariusze gorliwie wykonujący zarządzenia niemieckie byli osądzani przez podziemne sądy i skazywani na śmierć. Dlatego w ocenie całej formacji należy brać pod uwagę ocenę pojedynczych funkcjonariuszy. Wszystko to składa się na obraz granatowej policji pełny odcieni szarości.
Tekst Marcina Przegiętki ciekawie prezentuje na przykładzie Hansa Koellnera poznawanie organizacji i funkcjonowania przedwojennej Policji Państwowej od środka przez niemieckich policjantów-stażystów, którzy na zasadzie międzynarodowej wymiany zapoznawali się z technikami pracy policji w innych krajach. Koellner po zajęciu terenów państwa polskiego miał decydujący wpływ na zorganizowanie Polnische Polizei.

Ewa Wójcicka i Piotr Rogowski omówili dokumenty dotyczące dziejów PP znajdujące się w zasobach byłej Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce: od rozporządzenia generalnego gubernatora z 17 grudnia 1939 r. o organizacji PP po wykonywanie wyroków śmierci przez rozstrzelanie. W przypadku tych ostatnich władze niemieckie uważały, że polscy funkcjonariusze się do tego nie nadają, co nie oznacza, że sporadycznie ich nie zmuszano do udziału w rostrzeliwaniach. Tym bardziej, że np. w Warszawie nie było kata a tym bardziej gilotyny, co usprawniłoby wykonywanie wyroków śmierci. Gdy w marcu 1944 r. Niemcom udało się już wszystko załatwić, kata Kazimierza Cukierskiego zastrzelili nieznani sprawcy.
Ciekawostką może być, iż od 1942 r. a zwłaszcza od 1944 r. PP i Ukraińską Policję Pomocniczą zaczęto określać w dokumentach jako "nieniemiecką policję" (die nicht deutsche Polizei), co w przyszłości miało ułatwić połączenie obu tych formacji w jedną.

Kolejne artykuły Tomasza Domańskiego oraz Dariusza Palacza poruszają pracę "granatowych" policjantów w powiecie kieleckim i w Opocznie. Tomasz Pączek z kolei omówił funkcjonowanie Polskiej Policji Kryminalnej w dystrykcie lubelskim. PPK była częścią niemieckiej Kripo i wywodziła się z przedwojennej policji śledczej.
Sebastian Piątkowski dokonał porównania propagandowych opinii na temat PP prezentowanych w prasie gadzinowej i konspiracyjnej.

Dwa ostatnie artykuły Daniela Czerwińskiego i Michała Sywuli dotyczą losów byłych funkcjonariuszy PP po wojnie, a służących w nowej Milicji Obywatelskiej na terenie województwa gdańskiego. Obaj autorzy poruszyli kwestie ich rozpracowywania i inwigilowania jako elementu "podejrzanego".

Książkę polecam do lektury wszystkich zainteresowanym tematyką "policji granatowej". Znakomicie ukazuje jej dzieje w poszczególnych częściach kraju, dlatego nie stanowi wyczerpania tematu a jedynie uzupełnienie aktualnego stanu badań. Autorzy bardzo rzeczowo podeszli do tematu, opierając się na bogatych materiałach archiwalnych.


1 Jeżeli policjant się nie zgłosił, prędzej czy później władze niemieckie osobiście przymuszały go do podjęcia służby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz