Kto nie lubi spontanicznych wycieczek, ot tak. Jedzie się w jedno miejsce a po drodze zagląda się w miejsca, które przypadkowo się mija. Stą...

wtorek, 23 lutego 2021

Stanisław Leszczyński - król tułacz będący mędrcem Europy

Stanisław Leszczyński nie jest zbyt doceniany jako władca Rzeczypospolitej. Przez wieki jego postać zrodziła różne, niejednokrotnie skrajne, opinie. Dwukrotnie wybrany na króla Rzeczypospolitej i koronowany nigdy nie panował jak prawdziwy król w swym państwie. Kolejne bezkrólewia i podwójne elekcje nie sprzyjały ugruntowaniu jego pozycji. Czy miał szansę, by sprawdzić się jako udzielny władca?


Początki kariery

Narodziny Stanisława Leszczyńskiego przypadły na schyłkowy okres sławy i potęgi Polski. Otrzymał typowe wykształcenie magnackie. Najważniejszym jego elementem byli guwernerzy domowi, którzy oprócz ogólnej wiedzy wyuczyli go języka francuskiego. Uzupełnieniem zdobytej wiedzy były podróże zagraniczne. Ponoć miał podczas nich wzbudzać zachwyt różnych wybitnych ówczesnych osobistości. Swą karierę polityczną w Polsce również rozpoczął w typowy sposób, jako poseł na sejm w czasie, gdy królem obierano elektora saskiego Augusta II Mocnego. W 1696 r., w wieku 19 lat, został starostą odolanowskim, w roku następnym na sejmie elekcyjnym zrezygnował z popierania syna zmarłego Jana III, Jakuba, i podpisał akt elekcyjny Augusta II, za co otrzymał urząd podczaszego wielkiego koronnego. W roku następnym dzięki ożenkowi z Katarzyną Opalińską zyskał spory posag. O ich życiu małżeńskim można powiedzieć tyle, że żona żyła raczej przy mężu niż z nim. W roku 1699 został Leszczyński starostą poznańskim.

Portret Stanisława Leszczyńskiego z 1712 r. piórka Johana Starbusa (1679-1724),
obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Sztokholmie

Pierwsza elekcja

Okoliczności wyboru Stanisława na króla są dosyć złożone. Przypadł on w momencie, gdy potęga Polski poczęła chylić się ku upadkowi. W latach 1700-1721 rozgrywała się Wojna Północna między Szwecją Karola XII a Rosją Piotra I i  Saksonią Augusta II Mocnego. Z wojny zwycięsko wychodził Karol XII, wkroczył on na teren neutralnej Polski i zajął Warszawę głosząc, iż jako przyjaciel Polaków pragnie wyzwolić ich od haniebnych rządów króla bez honoru i charakteru. Wzmogła się opozycja wobec Augusta II (zwłaszcza w Wielkopolsce, z której pochodził właśnie ród Leszczyńskich), chociaż duża część szlachty nadal uważała go za prawowitego króla. Ojca Stanisława – Rafała Leszczyńskiego – oskarżano o zdradę, chociaż te zarzuty były odpierane. Niemniej jednak po jego śmierci Stanisław kontynuował politykę ojca i stanął po stronie szwedzkiej, a w listach do Karola XII zapewniał go o swej lojalności. Król szwedzki powziął decyzję o detronizacji Augusta II i szukał odpowiedniego kandydata, takiego, który byłby nieprzewrotny, wierny i przymierze z nim mogłoby trwać długo i, co najważniejsze, byłby to „Piast”. Najpoważniejsi kandydaci – dwaj synowie zmarłego Jana III Sobieskiego byli więzieni w Königsteinie, trzeci z królewiczów, nie przebywający w więzieniu – Aleksander – był zbyt wygodny i przezorny by sięgać po koronę. Z kolei potężni magnaci Rzeczypospolitej nie odpowiadali Karolowi XII, ponieważ nie mógł liczyć na ich lojalność. Stanisław Leszczyński okazał się być najbardziej idealny, ponieważ król szwedzki mógł liczyć na jego całkowitą uległość. Spotkanie Leszczyńskiego z Karolem XII w Heilsbergu było umocnieniem tego drugiego w swoim przekonaniu. Poza tym obaj przypadli sobie do gustu dzięki odmiennym upodobaniom: Karol XII – żołnierz, wróg uciech życiowych, Leszczyński lubujący życie w luksusie, umiejący mówić łagodnie po francusku.

Stanisław Leszczyński z rodziną, J. David Suart, ok. 1709 r.
Obraz zaginiony w czasie II wojny światowej.


Dalsze wydarzenia rozegrały się niejako poza plecami Stanisława. Wybrano go jako idealnego, marionetkowego kandydata do tronu polskiego. Do elekcji doszło 2 lipca 1704 r. W historiografii podkreśla się, że wydarzenie to stanowiło potwarz dla narodu, farsę. Uroczystość daleka była od zachowania jakichkolwiek ceremonii. Pole elekcyjne otoczone było szwedzkim wojskiem, w elekcji brała udział podpita szlachta, senatorowie kupieni przez Szwedów[1]. Prymas, zdając sobie sprawę ze znaczenia tego wydarzenia, nie chciał ogłaszać wyniku tej elekcji. Dokonał tego biskup poznański. Koronacja odbyła się 4 października 1705 r. w Warszawie.

Józef Feldman tak ocenił znaczenie Stanisława I jako króla: „Z jednego z najpierwszych magnatów Rzeczypospolitej stał się Leszczyński nagle najnędzniejszym, najbardziej ogołoconym ze znaczenia pseudowładcą, jakiego kiedykolwiek oglądały dzieje. Brakowało mu nie tylko istotnych narzędzi królowania, ale najniezbędniejszych środków opędzenia potrzeb swoich i dworu”[2]. Wiele w tym prawdy. Z listów Leszczyńskiego do króla szwedzkiego uwidacznia się jego stosunek jako sługi wobec swego pana, a nie stosunek wobec równego sobie. Poza tym po zamieszkach w Wielkopolsce majątek Leszczyńskich zubożał w znacznym stopniu. Stanisław I nie miał też stronników ani wojska. To pogłębiało jego zależność od króla szwedzkiego, który zapewne mógł czuć się rozczarowany rzeczywistą pozycją Leszczyńskiego w Polsce. A jednak nie brakowało śmiałości do podejmowania odważnych decyzji czy snucia samodzielnych koncepcji na miarę dynasty zachodniego. Prawdopodobnie, gdyby Leszczyński posiadał wystarczająco dużo środków finansowych jego pozycja wyglądałaby zgoła odmiennie.

Stanisław I liczył, że z pomocą szwedzkiego mocodawcy przekształci Polskę w państwo o silnej władzy centralnej. Toteż cały 5-letni okres jego panowania upłynął na wojnie domowej. Zawiązała się konfederacja generalna w Sandomierzu nie uznająca legalności koronacji Leszczyńskiego, za cel stawiająca sobie obronę integralności państwa. August II zrezygnował z tronu polskiego dopiero w 1706 roku, po wkroczeniu Karola XII i Leszczyńskiego do Saksonii. Stamtąd polski król prowadził zabiegi dyplomatyczne w stolicach europejskich o uznanie swej królewskiej godności. Doszedł też do porozumienia z Kozakami, obiecując nawet wydzielenie dla nich osobnego, zależnego od Polski, księstwa. Jednak gdy powrócił do Polski zaprzepaścił okazję do pojednania się z sandomierzanami. Wybrał lojalność wobec szwedzkiego króla niż samodzielne rządy w Polsce. Z rozkazu Karola XII miał stłumić konfederację sandomierską, która wysuwała teraz prośby o porzucenie szwedzkiego protektora. Leszczyński nie potrafił podjąć decyzji, chciał nawet porzucić koronę. Ostatecznie z oddziałami szwedzkimi udał się z pomocą Karolowi XII przebywającemu na Ukrainie. Nie zdołał jednak przebić się przez blokadę sandomierzan i Rosjan. Panowanie Stanisława I skończyło się wraz z klęską Szwedów w bitwie z Rosją pod Postawą w 1709 roku. August II wrócił do Polski odzyskać utraconą władzę. Karol XII i Stanisław I zbiegli do Turcji, by tam szukać pomocy przeciwko Rosji. Leszczyński udał się do Szwecji jako regent króla szwedzkiego, formalnie tylko dowodzącego wojskiem. Nie powiodły się próby ponownego usunięcia Augusta II z Polski, który zdążył zmobilizować armię, złożoną głównie z oddziałów saskich, udało mu się też spacyfikować opozycję. Leszczyński ze szwedzkiego nadania osiadł w Księstwie Dwóch Mostów, gdzie dał się poznać jako mecenas sztuki. Z początkiem roku 1719, w związku ze śmiercią Karola II, został zmuszony do opuszczenia księstwa i osiadł w alzackim Wissenburgu. Tu finansowo wygnańca wspomagał dwór francuski.

Druga elekcja

Był Stanisław politycznym bankrutem, gdy nieoczekiwanie przybyło do niego poselstwo z dworu z Wersalu z prośbą o rękę jego 21-letniej córki Marii dla 14-letniego Ludwika XIV króla Francji. Kryły się za tym korzyści polityczne, jakie mogły wyniknąć z tego małżeństwa. W roku 1733 zostały one wykorzystane. Zmarł August II i Francja poparła kandydaturę Stanisława do tronu polskiego. Liczono tym  na sprzeciw Rosji i Austrii, które widziały w Leszczyńskim króla wybijającego swój kraj na pełną emancypację spod obcych wpływów. Stanisław przybył w przebraniu kupca do Warszawy na elekcję. Nie był tym samym młodym, dostojnym 26-letnim szlachcicem, który dwadzieścia lat wcześniej został obrany królem. Czas dokonał spustoszeń w jego wyglądzie, postawie. Niemniej jednak 12 września 12 tys. szlachty okrzyknęło go królem. Stał się symbolem utrzymania niezawisłości państwa przed obcymi wpływami, symbolem wysiłków przeciw panowaniu obcych w Rzeczypospolitej[3]. 5 października dokonano drugiej elekcji, Augusta III Sasa, popieranego przez Rosję i Austrię.


 

Antoine Pesne (1683-1757) Stanisław Leszczyński król Polski, ok. 1731 r. (?),
obecnie w zbiorach Prussian Palaces and Gardens Foundation Berlin-Brandenburg, nr inw GK 1 2777

Formalnie trwała wojna sukcesyjna polska, w rzeczywistości to Francja z Austrią toczyły walki o Lotaryngię. Nazwa konfliktu jest też myląca, gdyż tron nie przechodził w ręce następcy przez dziedziczenie (sukcesję), ale drogą elekcji[4]. Król Stanisław I udał się do Gdańska, gdzie mógł liczyć na szybsze przybycie pomocy z Francji, która ostatecznie zawiodła. W obliczu upadku obleganego miasta Stanisław I zbiegł w przebraniu chłopa i schronił się w Królewcu. Król Pruski liczył, że może w wyniku walk uzyska kosztem Polski nabytki terytorialne. Leszczyński wydawał odezwy do społeczeństwa Rzeczypospolitej, by podjęło walkę z antykrólem. Trafiały one na podatny grunt. W Polsce trwała wojna domowa między zwolennikami Sasa (konfederaci warszawscy) i zwolennikami Lasa (czyli Leszczyńskiego; konfederaci dzikowscy). Kierujący dyplomacją dzikowczyków kardynał Fleury prowadził podwójną grę. Choć pozostawał z nimi w sojuszu militarnym, to jednak za plecami Leszczyńskiego zawarł z Austrią układ, w wyniku którego Leszczyński nie mógł liczyć na polski tron i musiał abdykować 27 stycznia 1736 r. Osiadł jako dożywotni władca księstw Lotaryngii i Baru, świeżo uzyskanych przez Francję, bez prawa dziedziczenia. Ten ostatni rozdział w życiu Stanisława Leszczyńskiego upłynął bez burz i wstrząsów.

Druga elekcja Stanisława Leszczyńskiego, autor nieznany.
Grafika ze zbiorów Muzeum Księcia Antona Ulricha w Brunszwiku


Władca Lotaryngii

Stanisław w swym nowym władztwie nie był władcą niezawisłym. Lotaryngia i Bar ściśle były podporządkowane Francji, wiele decyzji mógł podejmować jedynie za zgodą króla francuskiego. Nie mając prawa do czerpania dochodów z bogactw naturalnych i handlu pobierał jedynie pensję z dworu wersalskiego.

Leszczyński dla swych nowych poddanych był obcy; ci żywili szczere przywiązanie do dawnej dynastii, która musiała oddać tron „nieznanemu synowi Północy”. Leszczyńskiemu podobało się takie podejście, mawiał, że „będę panował nad wdzięcznym narodem, który za wyświadczone dobro odpłaci mi miłością”[5]. I tak też było.


Pomnik Stanisława Leszczyńskiego w Nancy na placu nazwanym jego imieniem / fot. Pierre Selim


Działalność Stanisława ogniskowała się na jego dworze w Luneville. Nie szczędził starań, by przypominał on niedościgniony dwór w Wersalu. Zdobył on w życiu kulturalnym i towarzyskim XVIII w. miejsce nieproporcjonalnie wydatne w stosunku do nicości politycznej i mizernych zasobów jego władcy. Stał się centrum życia umysłowego i towarzyskiego, charakteryzującym się własnym oryginalnym kolorytem. Gościły tu takie osobistości jak Walter, Monteskiusz, Helvetius, Renault. Monteskiusz został też później członkiem towarzystwa literackiego, zwanego Akademią, a założonego przez Leszczyńskiego. Założył też z myślą o Polakach tu przebywających Szkołę Rycerską. Stanisław zasłynął jako mecenas sztuki, głównie architektury. Fundował kościoły, klasztory, budował pałace, bibliotekę publiczną, zamki (odnawiał też istniejące). Miasta Lancy, Luneville i Commercy uchodziły za jedne z najpiękniejszych miast europejskich za jego życia. Prowadził też szeroką działalność charytatywną, wznosił po większych miastach spichlerze dla uboższej ludności na wypadek głodu, fundował przytułki. Dbał o rozwój gospodarczy swego kraju.

Gdy dowiedział się Leszczyński o śmierci swego dawnego rywala, Augusta III, z młodzieńczym zapałem przystąpił do udziału w kampanii wyborczej. Pisywał listy do różnych osobistości w Rzeczypospolitej, ustanowił nawet agenta w Warszawie, który poza plecami Francji miał agitować na jego rzecz. Jednak Ludwik XV nie wyraził zgody na poparcie swego teścia w jego planach; był przecież Leszczyński już w bardzo podeszłym wieku. Doczekał się wyniesienia na tron polski dawnego sługi, który „po dwakroć bronił króla i opuścił go”[6]; czuł się dotknięty nie tyle wynikiem elekcji, co nie wysunięciem w niej jego kandydatury.

Król-filozof

Leszczyński w czasie swego panowania zyskał sobie miano dobroczynnego filozofa. W tym okresie życia wiele pisał, dając wyraz swym bogatym zainteresowaniom, m. in. o zagadnieniach związanymi z religią, wychowaniem, filozofią a zwłaszcza z aktualną sytuacją polityczną. Jest o tyle znamienne, że nie mając możliwości realizowania swych zamierzeń w praktyce, przelewał je na papier, niejednokrotnie dochodząc do utopijnych rozwiązań. W różnych swych pismach skreślił szereg trafnych i krytycznych uwag o sytuacji wewnętrznej Francji, przede wszystkim te wszystkie czynniki, które spowodowały późniejsza rewolucję[7]. Autorstwu Leszczyńskiego przypisuje dzieło Głos wolny wolność ubezpieczający, którym zyskał sławę pisarza politycznego. Traktat ten zawierał postulaty głębokiej naprawy Rzeczypospolitej: konieczność poprawy bytu chłopów, poprawa handlu, ograniczenie liberum veto, zlikwidowanie wolnej elekcji. Historycy kwestionują Leszczyńskiego jako autora tego jakże ważnego traktatu politycznego, niemniej jednak Andrzej Zahorski zwraca uwagę, iż przyjął go jako swój program polityczny[8]. Traktaty polityczne spod jego pióra charakteryzowały się łączeniem teorii z bogatym doświadczeniem. Poza tym zyskał sobie dzięki nim przydomek "mędrzec Europy".

Dodać warto, że do końca życia Leszczyński miał różne słabości, które podtrzymywały jego radość życia, przede wszystkim rozkosze stołu i łoża. Za cel stawiał sobie zapewnić rozrywki dla swych gości, bo życzył sobie oglądać „zadowolone twarze”[9].

Zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku 23 lutego 1766 r. Gdy odkładał swą fajkę jego odzież zajęła się od iskier z kominka, pomoc przybyła zbyt późno.

Zakończenie

Trudno jest ocenić jednoznacznie źle lub dobrze Leszczyńskiego. Otoczyła go sława reformatora, obrońcy polskości, któremu zabrakło szczęścia. Jego pierwsza elekcja zapoczątkowała erę marionetek obcych monarchów na polskim tronie. Uwidaczniała się wyraźnie jego troska o zdobycie wysokiej pozycji i majątku, górująca nad dobrem i niezależnością Rzeczypospolitej. Podczas walki o tron podczas drugiej elekcji zabrakło mu inicjatywy. I tu znowu zdał się na zabiegi dyplomatyczne obcych potęg. Właśnie brak siły charakteru, zdawanie się na pomoc innych z pewnością miały wpływ na poniesione porażki co do utrzymania się na tronie[10]. Był „człowiekiem ambitnym, a słabym” pisał Józef Feldman[11]. Jako dobry władca dał się poznać dopiero osiadłszy w Księstwie Lotaryngii i Baru. Mając ograniczone środki dokonał rzeczy wprost niezwykłych, dając przykład symbiozy renesansowego mecenatu z chrześcijańskim stosunkiem do swych poddanych. Współczesnych ujmował życzliwością, dobrocią, szacunkiem, głębią umysłu i gotowością do pomocy w potrzebie. Można przypuszczać, że gdyby miał szansę panowania w Polsce, dużo dobrego zrobiłby dla swej ojczyzny.

 

Bibliografia:

1. Feldman J., Stanisław Leszczyński, Warszawa 1984

2. Rosik S., Stanisław Leszczyński i jego czasy, Wrocław 2003

3. Zahorski A., Stanisław Leszczyński w: Poczet królów i książąt polskich, Warszawa 1991, s. 422-432


Przypisy:

[1] J. Feldman, Stanisław Leszczyński, Warszawa 1984, s. 53; A. Zahorski, Stanisław Leszczyński w: Poczet królów i książąt polskich, Warszawa 1991, s. 426.

[2] J. Feldman, op. cit., s. 60.

[3] Ibidem, s. 169; A. Zahorski, op. cit., s. 429.

[4] Ibidem, s. 429.

[5] J. Feldman, op. cit., s. 209.

[6] Ibidem, s. 231.

[7] Ibidem, s. 239-240.

[8] A. Zahorski, op. cit., s. 430-431.

[9] J. Feldman, op. cit., s. 209.

[10] Tak ocenia króla Stanisława I S. Rosik: S. Rosik, Stanisław Leszczyński i jego czasy, Wrocław 2003, s. 24.

[11] J. Feldman, op. cit., s. 278.


Tekst powstał w 2012 r. w ramach ćwiczeń do Historii nowożytnej Polski prowadzonych przez ks. prof. Józefa Mandziuka w IH UKSW.

piątek, 19 lutego 2021

Olga Czechowa - szpieg Stalina, który był ulubienicą Hitlera

Sławna, piękna, podziwiana. Jej życie wyglądało jak z bajki, choć miewała gorsze momenty - rozstanie z małą córką, kolejne rozwody. Jednak za zasłoną skrywała tajemnicę - była radzieckim szpiegiem regularnie przekazującym informacje Stalinowi o najwyższych dygnitarzach hitlerowskich Niemiec.

Wczesna młodość

Przyszła na świat 14 kwietnia 1897 r. w Aleksandropolu w Armenii. Imię otrzymała po ciotce - Oldze Leonardovnej-Knipper-Czechovej, słynnej aktorki. Jej rodzice, Konstantin i Luise Knipperowie, byli zrusyfikowanymi Niemcami. W 1899 r. przenieśli się do carskiego Sioła. W 1910 r.  przeprowadzili się do Petersburga. W szkole Olga radziła sobie kiepsko, jedynie z zajęć związanych ze sztuką osiągała dobre wyniki. Dlatego rodzice w 1914 r. zapisali ją do Moskiewskiego Teatru Artystycznego, gdzie kształciła się pod okiem swej ciotki.

Szpieg "śpioch"

W roku 1920 Olga opuszczała Związek Radziecki, oficjalnie na kilka tygodni, zostawiając w kraju byłego męża i córkę. Było to niesłychane - w Rosji wyniszczonej wojną domową i terrorem bolszewickim panował głód i epidemie a Feliks Dzierżyński rozprawiał się z rosyjską emigracją w Paryżu i Berlinie. Olga miała przy sobie dokument podpisany przez samą żonę Lenina, Nadieżę Krupską. Czy została zwerbowana przez tajną policję polityczną i miała misję do wykonania? Nie można tego ani potwierdzić, ani temu zaprzeczyć.

Przejeżdżając przez granicę, przemyciła pod językiem pierścionek, ze sprzedaży którego mogła przez pewien czas utrzymać się w Berlinie. Nawiązała tam kontakt z księciem Michaiłem pamiętającym ją z ról w Kaliostro i Poslednije prikluczenia Arsena Lupin. Podczas wspólnego z nim spotkania w restauracji zwrócili na nią uwagę producent filmowy Erich Pommer i reżyser Friedrich Wilhelm Murnau, którzy przypadkowo też tam byli. Przypadkowe spotkanie zaowocowało w kwietniu następnego roku premierą filmu Schloss Vogeloed z Olgą w roli głównej.

Czechowa stała się sławna i bogata, również dzięki podtrzymywaniu nieprawdziwej legendy o jej współpracy z teatrem Konstantina Stanisławskiego. Czy w tamtym czasie wykonywała polecenia Dzierżyńskiego skierowane przeciw rosyjskiej emigracji - nie wiadomo. Mogła za to być "uśpionym agentem" (jak Angelina Jolie w filmie Salt), budować siatkę wywiadowczą i zawierać znajomości z ważnymi niemieckimi osobistościami pod idealną przykrywką artystki-aktorki. W tamtym czasie do Olgi dołączyła córeczka.


Olga Czechowa w 1930 r., NAC sygn. 1-M-2123-1

Będąc u szczytu sławy, w 1933 r. dostała po raz pierwszy zaproszenie na przyjęcie w Kancelarii Rzeszy odbywające się z okazji przejęcia władzy przez nazistów. Był tam obecny również nowy minister propagandy i oświecenia publicznego, Joseph Goebbels, który lubował się w filmach i pięknych aktorkach. Niebawem został protektorem Czechowej i wprowadził ją na rządowe salony. Aktorka bywała na przyjęciach razem z Hitlerem, Goeringiem i Ribbentropem, jak również na przyjęciach organizowanych przez żony nazistowskich polityków.


Olga Czechowa u boku Hitlera, 1939 r.


Od 1935 r. nazistowskie Niemcy zacieśniały stosunki ze Związkiem Radzickim, który póki co nie uaktywniał wszystkich szpiegów, gdyż nie miał potrzeby. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1940 r. Do Berlina przybył Wiaczesław Mołotow mający za zadanie ustalić z Niemcami podział stref wpływów obu państw. Na przyjęciu dyplomatycznym z tej okazji była również obecna Olga Czechowa i Wsiewołod Mierkułow, I zastępca komisarza NKWD. Obydwoje  odbyli długą rozmowę na osobności, co nie uszło uwadze gości. O czym rozmawiali - oczywiście nie wiadomo. Można przypuszczać, że był to pierwszy krok ku przygotowaniu pewnego zamachu... W tym samym roku do Berlina przybył książę Janusz Radziwiłł, zwerbowany przez Berię w charakterze "uśpionego szpiega", a oficjalnie uwolniony na życzenie dworów panujących Wielkiej Brytanii, Włoch i Szwecji (był aresztowany we wrześniu 1939 r. po zajęciu polskich ziem przez Armię Czerwoną). Radziwiłł przyjaźnił się przed wojną z Hermanem Goeringiem, dlatego był potrzebny radzieckiemu wywiadowi.

Niedoszły zamach na Hitlera

Po agresji III Rzeszy na Związek Radziecki narodził się pomysł przeprowadzenia zamachu na Hitlera. Czechowa i Radziwiłł, jako osoby przebywające w najbliższym otoczeniu Furera, mieli za zadanie otworzyć drogę zespołowi uderzeniowemu, szkolonemu w ZSRR. Na zabójcę wybrano brata Olgi, Lwa Konstantynowicza Knippera, który miał urodę aryjską (był wysokim blondynem) i biegle władał językiem niemieckim. Wedle planu Berii, Lew wraz z małżonką mieli udawać uciekinierów ze Związku Radzieckiego i znaleźć schronienie u Olgi. W dalszej kolejności do Berlina miało przybyć uzbrojonych jedenastu zabójców, oraz radziecki bokser Borys Miklaszewski. Ten ostatni, zrzucony ze spadochronem w Niemczech, udawał że przebył nielegalnie zieloną granicę jako uciekinier przed radzieckim terrorem. Drzwi do najwyższych nazistowskich urzędników otworzył mu wygrany pojedynek z niemieckim czempionem, Maxem Schmelingiem.

Przygotowania do zamachu trwały cały rok. I gdy wszystko było zapięte na ostatni guzik, Stalin uznał, iż w razie powodzenia akcji do władzy w Niemczech mogą dojść sojusznicy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, i może dojść do zawarcia pokoju. Stawiałoby to Rosję w niekorzystnej sytuacji. Akcję zatem odwołano. Niemniej jednak Czechowa nadal współpracowała z NKWD i regularnie przekazywała informacje do Moskwy.

Po wojnie

W kwietniu 1945 r. Armia Czerwona wkraczała na ziemie III Rzeszy, podążał za nią radziecki kontrwywiad Siersz, który odnalazł Olgę w jej domu w pobliżu Poczdamu. Aktorkę odesłano do Moskwy, a w czerwcu z powrotem była już w Berlinie. Otrzymała od radzieckich władz w podmiejskiej dzielnicy willę, zapas żywności na dwa miesiące, wyremontowane dwa samochody, dużą sumę pieniędzy oraz trzech wartowników.

Tak było do 1953 r. Po śmierci Stalina Beria chciał przejąć władzę w Rosji i miał wielkie plany co do zjednoczenia Niemiec. Jego osobistymi wysłannikami mieli być: książę Janusz Radziwiłł wysłany do USA i Olga Czechowa negocjująca na miejscu z władzami RFN. Niestety władzę przejął Nikita Chruszczow i Beria nie zdołał zrealizować swego planu. Olga zdołała się przedostać do RFN podczas gdy wielu popleczników Berii odesłano do Moskwy.

Czechowa musiała z czegoś żyć. Przez wojnę straciła majątek, więc nadal utrzymywała kontakt z radzieckim wywiadem. Założyła w Monachium studio filmowe, które szybko splajtowało. I nagle w 1955 r. znalazła środki na założenie wielkiej firmy Olga Tschechova Kosmetik, która być może była finansowana przez radziecki wywiad. Miała swe oddziały w Monachium, Berlinie i Mediolanie.

Działalność artystyczna

Swoje pierwsze role grała w Moskiewskim Teatrze Artystycznym. W 1914 roku była odtwórczynią roli Ofelii. Po rozwodzie z pierwszym mężem w 1917 r. dołączyła do grupy kabaretowo-teatralnej Mała Stonoga. Zagrała w filmach niemych Anya Kraeva, Kagliostro, The Last Adventure of Arsène Lupin. Po przyjeździe do Berlina szybko zdobyła sławę za film Schloss Vogeloed. Do wybuchu wojny zagrała w 102 filmach. w 1931 r. zagrała po raz pierwszy w filmie dźwiękowym, Die Drei von der Tankstelle, dzięki czemu jeszcze bardziej jej gwiazda rozbłysła. Stała się nawet ulubioną aktorką Adolfa Hitlera. Szybko dostała angaż do hollywoodzkiej produkcji, Love on Command, ale nie udało jej się podbić stolicy światowego kina. Wróciła więc do Berlina, gdzie w dalszym ciągu grała w filmie za filmem. Jeszcze w tym samym roku zagrała w filmie Alfreda Hitchcoka Mary. Po wojnie ograniczyła swą działalność na tym polu. Próbowała swych sił jako producentka filmowa, ale bez powodzenia. Prowadząc firmę kosmetyczną, od czasu do czasu grywała drobne role w różnych produkcjach.

Życie osobiste

W Moskiewskim Teatrze Artystycznym, w którym uczyła się i grała pierwsze role, poznała o sześć lat starszego Michaiłła Czechowa. Para szybko nawiązała romans, który zakończył się potajemnym ślubem. Dwa lata później, w 1916 r. urodziła im się córka Olga. Rok później byli już po rozwodzie, ale utrzymywali bliskie kontakty ze względu na córkę. Drugie małżeństwo aktorki z Frederikiem Yaroshim trwało rok; rozwiedli się w 1921 r. kiedy to stała się sławna w III Rzeszy.

Michaił Czechow, pierwszy mąż Olgi. Od 1928 r. robił karierę w USA.
Do dziś jego prace z teorii aktorstwa są inspiracją dla kolejnych pokoleń aktorów.


Trzeciego męża, Marcela Robbinsa, poślubiła w 1936 r. Dwa lata później byli już po rozwodzie.

Jak widać, Olga nie umiała ułożyć sobie życia osobistego.

Po wojnie prasa niemiecka przypisywała jej romans z Fuhrerem, co nie było prawdą, tylko szukaniem taniej sensacji.

Zakończenie

Dopóki archiwa rosyjskie nie zostaną odtajnione, nie będzie wiadomo, jaką rolę odgrywała Czechowa odkąd rozpoczęła współpracę z radzieckim wywiadem. Niemniej jednak zapisała się w historii kina niemieckiego złotymi literami. Zmarła 9 marca 1980 r. na leukemię. Przed śmiercią prosiła o lampkę szampana.


Bibliografia:

1. Shelokhonov S., Olga Tschechowa. Biography, https://www.imdb.com/name/nm0874781/bio (dostęp: 19 lutego 2021 r.)

2. Wołoszański B., Mata Hari Stalina, "Wprost" 43(2004), s. 78-80

poniedziałek, 15 lutego 2021

Dżuma dziesiątkowała w starożytności mieszkańców Jakucji i terenów nadbajkalskich

Zespół naukowców ze Szwecji, Turcji, Rosji i Wielkiej Brytanii przeanalizował genom 40 osób z terenu północno-wschodniej Syberii. Próbki pochodziły od osób zmarłych w okresie między 14 900 p. n. e. a 1470 r. n. e. Wyniki badań przyniosły wiele informacji o demografii i migracji ludności w regionie, ale i o chorobach które ją nękały.


Pałeczka Yersiny pestis


Na łamach "Science Advances" naukowcy opublikowali wyniki swoich interdyscyplinarnych badań. Zwrócili uwagę, iż warunki klimatyczne Syberii dobrze wpływają na zachowanie materiału genetycznego. Po raz kolejny znaleziono dowody, iż Ameryka została zasiedlona przez mieszkańców Syberii. Poza tym doszukano się swoistego genetycznego fundamentu współczesnych narodowości w Azji.

W genomach czterech osób znaleziono pozostałości bakterii Yersinia pestis odpowiedzialnej za rozwój dżumy. Były to: jedna osoba z Anosovo-1 na terenie cis-bajkal sprzed 4400 lat temu i trzy osoby z pochówku Kamenka-2 na terenie Jakucji sprzed 3800 lat temu, pochowane w jednym czasie.

Dotąd uważano, iż spadek populacji w Jakucji i terenach nadbajkalskich zmniejszyły się na skutek zmian klimatycznych. Wyniki badań mogą sugerować, iż populacje dotknęła epidemia dżumy, a ludność migrowała w kierunku zachodnim. Hipoteza ta, jak podkreślają badacze, wymaga dodatkowych badań.


Bibliografia:

Kilinç M. G., Kaszuba N., Koptekin D. (et al.), Human Population Dynamics and Yersinia Pestis in Ancient Northeast Asia, "Science Advances" z dnia 6 tycznia 2021 r., Human population dynamics and Yersinia pestis in ancient northeast Asia | Science Advances (sciencemag.org) (dostęp 15 lutego 2021 r.)

    Wy

    1. Wyświetl profil O

Zrekonstruowano twarz Syberyjskiego Tutenchamona

Na kurhan oznaczony jako Arżan-2 niemiecko-rosyjska ekipa archeologów natrafiła w 1997 r. Badania w tym miejscu przeprowadzono dopiero w latach 2001-2003. Kurhan ten od tego momentu uchodzi za jedno z najbardziej spektakularnych odkryć w historii archeologii.

Kurhan znajduje się w Republice Tuwy, nad rzeką Ujuk. Jego średnica wynosi 80 m. Przed 2600 laty pochowano w nim scytyjskiego króla i jego małżonkę lub konkubinę. Ze względu na ilość złotych ozdób (o zbiorczej wadze 20 kg), które w nim znaleziono, królowi nadano przydomek "Syberyjski Tutenchamon".

Kurhan Arżan-2/ fot. Zamunu45 (CC B SA 4.0)


W ostatnim czasie naukowcy z Instytutu Etnologii i Antropologii im. N. N. Miklukho Maklaâ w Moskwie oraz Nowosybirskiego Instytutu Archeologii i Etnografii podjęli się zrekonstruowania wyglądu pary. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, gdyż czaszki nie były zbyt dobrze zachowane. Czaszka króla zachowana była tylko połowicznie. Niemniej jednak z wykorzystaniem skanowania laserowego i fotogrametrii udało się stworzyć wizerunki 3D pary. Na ich podstawie wykonano popiersia z gliny rzeźbiarskiej i twardej pianki poliuretanowej.




Król z królową pochowani byli w drewnianej skrzyni pod grubą warstwą ziemi jako zabezpieczeniem przed rabusiami. W kurhanie spoczęły też 33 inne osoby, w tym 5 dzieci, oraz 14 koni.


Bibliografia:

Gertcyk O., Skarbo S., Faces of 'Siberian Tutankhamun' and his 'Queen' buried 2,600 years ago reconstructed by science, "The Siberian Times" z dnia 8 stycznia 2021 r., Faces of ‘Siberian Tutankhamun’ and his ‘Queen’ buried 2,600 years ago reconstructed by science (siberiantimes.com) (dostęp: 15 luty 2021 r.)

czwartek, 11 lutego 2021

Od pasterskiego do komercyjnego święta czyli krótka historia Walentynek

Mało kto współcześnie nie obchodzi Walentynek, a w Polsce święto to kojarzy się z komercyjnym amerykańskim zwyczajem. Czy słusznie?

Walentynki jako święto miłości ma stary rodowód i wbrew pozorom nie wywodzi się z prymitywnych szeroko pojętych kultów płodności, a z kościelnego święta, które zastąpiło pogańskie święto mające wybitnie pasterski i ludowy charakter.

Luperkalia

Bezpośrednim przodkiem Walentynek były Luperkalie, rzymskie święto ku czci pasterskiego bóstwa Fauna Lupercusa, którego przydomek można przetłumaczyć dosłownie jako "powstrzymujący wilki" lub chroniący trzody przed wilkami. Pierwotne staroitalskie bóstwo pod postacią półkozła-półczłowieka czczone było przez pasterzy jako właśnie ich patrona i obrońcę stad przed wilkami. Święto ustanowić miał mityczny Euander, założyciel pierwszej osady, w miejscu której później powstał Rzym. Kult  Fauna Lupercusa nabrał na znaczeniu, gdy został powiązany z mitycznymi założycielami Rzymu, Romulusem i Remusem. W jaskini Lupercal na Palatynacie pasterz Faustulus miał znaleźć bliźnięta karmione przez wilczycę i zabrać ich do domu.

Festyn Luperkalia: Kupidyn i personifikacje płodności spotykają Luperków przebranych za psy i kozy, rysunek autorstwa Adama Elsheimera (1578-1610)

Rokrocznie 15 lutego w tej jaskini celebrowano Luperkalia. Kapłani zwani luperkami, składali w niej na ołtarzu w ofierze dwa kozły i psa. Następnie w ubrani jedynie w skórę dopiero co zabitego kozła obchodzili wzgórze i uderzali przechodniów rzemieniami zwanymi februa wykonanymi ze skór zwierząt ofiarnych. Miało to swój wymiar symboliczny: oczyszczało z win popełnionych w minionym roku i wprowadzało do organizmu pierwiastek gwarantujący siłę i witalność na rok następny, dodatkowo bezdzietnym kobietom zapewniało płodność.

Trzech św. Walentych

Luperkalia mimo swej popularności odeszły w końcu w zapomnienie. Wraz z nastaniem chrześcijaństwa stopniowo Kościół wypierał pogańskie święta, zastępując je niekiedy nowymi. Tak się właśnie stało z Luperkaliami. W 496 r. papież Gelazjusz I ustanowił wspomnienie liturgiczne św. Walentego w dniu 14 lutego.

Dzieje tego świętego są nieco zagmatwane, gdyż stanowią kompilację żywotów dwóch świętych o tym imieniu, żyjących w III w. n. e. i mylone są z innym Walentym żyjącym w V w. n. e.

1.

W roku 269 lub 270 14 lutego został ścięty Walenty, kapłan będący z wykształcenia lekarzem. Jego śmierć była karą za złamanie edyktu Klaudiusza II Gockiego zakazującego młodym mężczyznom w wieku od 18 do 37 lat, zwłaszcza legionistom, wstępowania w związki małżeńskie, a te planowane - odwołał. Cesarz ten uważał, iż żołnierze nie mający własnych rodzin chętniej walczą ku chwale Rzymu. Walenty jednak udzielał parom ślubów w tajemnicy, ale cała sprawa się wydała i trafił do więzienia. Tam nawrócił na wiarę chrześcijańską strażnika, uzdrawiając ze ślepoty jego córkę, w której się zakochał. Przed śmiercią napisał do niej list, który miał podpisać "Od twojego Walentego".

Rekonstrukcja twarzy św. Walentego


2.

W 273 r. Walenty, biskup Terni, poniósł śmierć za odmowę zaprzestania nakłaniania pogan do przechodzenia na chrześcijaństwo. Zasłynął z tego, iż jako pierwszy udzielił ślubu poganinowi i chrześcijance, oraz z wysyłania do wiernych listów o miłości do Chrystusa.
Walenty miał też dar uzdrawiania. Wieść o tym dotarła do Rzymu, do filozofa Kratona, który miał syna chorego na padaczkę. Święty zgodził się uzdrowić chłopca pod warunkiem, iż ojciec nawróci się na chrześcijaństwo z całą rodziną. Tak też się stało, oprócz filozofa również jego rodzina i uczniowie przyjęli chrzest.
Działalność biskupa nie umknęła uwadze Senatu, który widział w nim burzyciela tradycyjnego (pogańskiego) porządku i osobę niebezpieczną dla państwa. Dlatego został aresztowany i skazany na śmierć.

Do grobu Walentego odbywały się pielgrzymki, a wierni modlili się o uzdrowienie z epilepsji i innych chorób nerwowych, toteż w IV w. papież Juliusz I wzniósł w tym miejscu bazylikę.

Obecnie do bazyliki św. Walentego w Terni ściągają zakochani z całego świata, by uroczyście w niedzielę poprzedzającą 14 lutego przyrzec sobie dozgonną miłość. A na relikwiarzu świętego umieszczono napis "patron miłości".

3.

Inny Walenty, mający dar uzdrawiania epileptyków, żył w Recji w V w. n. e. Pochodził z terenów Holandii, w 435 r. Przybył do Pasawy, gdzie papież Leon wyświęcił go na biskupa Recji. Na terenach alpejskich (w Pasawie, Ratyzbonie, przełęczy św. Gotarda, Bressanone i Chur) prowadził działalność misyjną wśród pogan i heretyckich arian, ale bez większego powodzenia.

Ostatecznie przeniósł się do Pasawy, gdzie prowadził życie wędrownego misjonarza i posłańca wiary. Zmarł w 475 r. Został pochowany w Zenoburgu pod Meranem.

Został patronem cierpiących na reumatyzm, zarazy wśród zwierząt i epilepsję, i z tego powodu często mylony jest ze św. Walentym z Terni. Jego wspomnienie obchodzone jest w kościele katolickim 7 stycznia.

W tym miejscu warto dodać, iż średniowieczni hagiografowie rozbudowywali żywot św. Walentego o różne szczegóły. Skłonienie sądzącego go sędziego do przejścia na chrześcijaństwo, próba nawrócenia cesarza Klaudiusza II Gockiego na chrześcijaństwo czy odmowa złożenia ofiary pogańskim bóstwom to tylko niektóre z nich.
Jeżeli chodzi o dwóch pierwszych Walentych, nie ma 100-procentowej pewności, iż rzeczywiście było ich dwóch. Nie wiadomo, gdzie ich kult się narodził, czy w Rzymie czy w Terni i skąd dokąd zawędrował najpierw. Niemniej jednak zyskał na popularności.

Światowe święto zakochanych

Kult św. Walentego rozprzestrzenił się na obszary południowej i zachodniej Europy. Obchody miały formę obrzędów kościelnych z czasem nabierając wymiaru świeckiego. W średniowieczu idealnie wpasowały się w ideę miłości dwornej. W epoce odkryć geograficznych Walentynki zawędrowały za Ocean wraz z europejskimi osadnikami. W XVII i XVIII w. Brytyjczycy i Francuzi tego dnia wysyłali zdobione listy swoim ukochanym podpisywane "Twój Walenty" lub "Twoja Walentynka". W tym samym czasie Szkoci wróżyli sobie losując karteczki z imionami swoich przyszłych mężów i żon.
Walentynki stały się popularne dzięki angielskiemu pisarzowi sir Walterowi Scottowi, który twierdził, że 14 lutego ptaki łączą się w pary a ludzie idą ich przykładem. Dlatego św. Walentynowi  przypisany został patronat nad zakochanymi, gdyż właśnie w połowie lutego ptaki zaczynają łączyć się w pary.

Karta walentynkowa z 1910 r.



Do Hiszpanii Walentynki zawędrowały w latach 50. ub. wieku, a do Polski dopiero w latach 90. wraz z upadkiem komunizmu.


Walentynki nie są zatem amerykańskim wymysłem a świętem o czysto antycznych i chrześcijańskich korzeniach. Intensywna popularyzacja i komercjalizacja obchodów ma jedynie taki charakter. Zresztą rozpoczęła się ona w Stanach Zjednoczonych w XIX w. wraz z pomysłem na sprzedaż gotowych walentynkowych kart.


Bibliografia:

1. Historia walentynek. Zaczęło się od zabaw na cześć Fauna i potajemnych ślubów, "Focus.pl" z dnia 15 października 2020 r., Historia walentynek: skąd się wzięło święto zakochanych i od kiedy jest celebrowane? - FocusNauka.pl (dostęp 11 lutego 2021 r.)

2. Jasiński J., Lupercal (15 lutego), "Imperium Romanum", https://imperiumromanum.pl/religia/swieta-rzymskie/luperkalia/amp/ (dostęp 10 lutego 2021 r.)

3. Mała encyklopedia kultury antycznej, Warszawa 1966, hasło: Luperkalie

4. Staniszewski P., Św. Walenty - patron zakochanych i chorych na padaczkę, "Niedziela.pl" Św. Walenty - patron zakochanych i chorych na padaczkę | Niedziela.pl (dostęp: 10 luty 2021 r.)

5. Trzech św. Walentych?, "Fronda.pl" z dnia  r., Trzech św. Walentych? – Artykuły – Franciszkańska 3 (franciszkanska3.pl (dostęp 10 luty 2020 r.)

niedziela, 7 lutego 2021

Małżeństwa z miłości czyli najsłynniejsze, mniej znane i domniemane mezalianse polskich królów

Z perspektywy czasu, patrząc na mezalianse polskich władców, można wysnuć wniosek, iż popełnione zostały z miłości, w chwili, gdy ich życie osobiste dotąd nie układało się dla nich pomyślnie i nie mieli nic do stracenia.

Praska mieszczka

Był rok 1356. Kazimierz Wielki znany z powodzenia u płci przeciwnej, pozostawał od 15 lat w związku małżeńskim z Adelajdą Heską, która przez kilkanaście lat nie dała mu żadnego potomka, a z pierwszego małżeństwa z Aldoną Anną miał jedynie dwie córki. Od 1335 r. był związany układem z Węgrami, mocą którego w razie braku syna, tron po nim obejmie jego siostrzeniec, Ludwik. W tamtym czasie przebywał wtedy w Pradze na dworze cesarza Niemiec, Karola IV Luksemburskiego, w celu zawarcia układów w kwestii księstw śląskich. Najprawdopodobniej podczas z jednych z zabaw organizowanych z tej okazji, cesarz przedstawił mu Krystynę Rokiczanę, będącą córką praskiego wójta Wacława i wdową po Mikołaju - kupcu i ławniku miejskim. Kochliwy król szybko się zaręczył i zabrał urodziwą mieszczkę do Polski. Zwłaszcza że najprawdopodobniej Krystyna nie chciała zostać jedną z wielu kochanek Kazimierza i wolała zaczekać z pożyciem do zaślubin. Zakochany król zapewne obiecał jej rychły ożenek, ale na drodze ku szczęściu obojga stała jego żona Adelajda. Nie mogąc uzyskać szybko rozwodu kościelnego i nie chcąc tracić czasu na formalności, namówił opata tynieckiego na udzielenie mu ślubu z prażanką. Ten, w przebrany w szaty biskupie, udzielił obojgu sakramentu małżeństwa. Dla Adelajdy był to cios w policzek. We wrześniu tego samego roku opuściła Polskę, skarżąc się nawet u papieża na swój los. Ostatecznie Kazimierz nigdy nie uzyskał rozwodu pozostając w bigamicznym małżeństwie, a Krystyna była jedynie morganatyczną żoną. Zostanie prawowitą królową pozostawało w sferze marzeń.

Portret Adelajdy Heskiej wg Jana Matejki

Kazimierz musiał być wielce rozczarowany, gdy odkrył, że ukochana żona, dla której poświęcił swą reputację, była szpiegiem cesarza. Zapewne odkrył, iż wysyłała doń listy, w których nie dość, iż tytułowała się królową Polski, to jeszcze zapewniała go o swej lojalności i wpływaniu na męża i jego politykę względem sąsiadów. I to najpewniej był powód jej odprawienia, a nie świerzb i łysina, o której Długosz pisał, iż ukrywała go przed królem. Kazimierz natomiast równie szybko o niej zapomniał, co zakochał się. Wstąpił bowiem w czwarty z kolei związek małżeński, z Jadwigą Żagańską, zostając podwójnym bigamistą.

Duchowa siostra

Poznali się zapewne już w 1386 r. Litewski pogański książę Jogaiłło przybył do Polski, by poślubić królową Jadwigę. Aby dopełnić formalności, musiał najpierw przyjąć chrzest. Na jego matkę chrzestną wybrano Jadwigę Pilecką, której rodzina już od trzech pokoleń była mocno związana z królewskim dworem. Nie wykluczone, iż podczas uroczystości i zabaw im towarzyszących, Jagielle przedstawiono jej córkę Elżbietę. Nie ma informacji o ich pierwszym i kolejnych spotkaniach, sporadycznie mogły mieć miejsce, gdyż Jagiełło podczas swych licznych podróży zatrzymywał się w gościnie w dobrach należących do jego matki chrzestnej i jej córki.

Elżbieta była jedyną dziedziczką fortuny Pileckich i najlepszą partią w Polsce, więc nic dziwnego, że była rozchwytywana. Pierwsze, niesakramentalne małżeństwo zawarte z tytułu jej porwania, trwało niespełna trzy lata. Zostawszy wdową, król wyraził zgodę na jej ożenek z jej wybawicielem, który zresztą wkrótce zmarł. Jako kłopotliwa krewna, podwójna wdowa, została wydana za mąż przez wuja Spytka II z Melsztyna za Wincentego Granowskiego. Po blisko 13. latach małżeństwa Wincenty zmarł otruty z polecenia Krzyżaków. Był rok 1410, Elżbieta miała już ok. 39 lat i małoletnie dzieci do wychowania. Sześć lat później, mając blisko 70 lat, owdowiał po raz drugi Jagiełło. Ze swą młodą żoną Anną Cylejską doczekał się jedynie córki Jadwigi i z racji swego podeszłego już wieku nie miał już widoków na męskiego potomka.

XVIII-wieczny portret Elżbiety z Pileckich Granowskiej

O przyczynach, dla których Jagiełło poślubił Elżbietę, napisano wiele. Prawdziwa miłość? Spisek jego rodzonej siostry Aleksandry? Czary, które Elżbieta rzuciła na króla? Te pytania pozostają bez odpowiedzi. Można jedynie, głównie za Długoszem, zrelacjonować ten związek. A należał bez wątpienia do udanych. Jagiełło, pod naciskiem możnych, szukał kandydatki na małżonkę. I nagle dał całemu swemu otoczeniu "pstryczka w nos". Podczas jednej z podróży, w styczniu 1417 r., zatrzymał się u swej siostry Aleksandry w Lubomli, którą odwiedzała w tym samym czasie Elżbieta. Jagiełło wyjeżdżał stamtąd już "po słowie" z Elżbietą. Na przeszkodzie temu związkowi stało nie tylko niższe urodzenie kobiety, ale i ich powinowactwo duchowe. Co było bezpośrednią przyczyną tak szybkich zaręczyn? Czy iskrzyło między nimi, o czym wiedziała siostra króla i chciała to z premedytacją wykorzystać, bo jej małżonek Siemowit IV był jednym z kandydatów do tronu za nim możni wybrali jej brata na króla? Czy te dwie osoby po przejściach połączyło prawdziwe uczucie? A może i jedno, i drugie. Przy następnym spotkaniu Jagiełło podarował Elżbiecie cenne prezenty i być może ustalili szczegóły rychłego ślubu. 1 maja tego samego roku w Sanoku odbył się zjazd możnych. Król obwieścił im decyzję o swym ożenku i mimo ich sprzeciwu, w dniu następnym ślubu Jagielle i Elżbiecie udzielił arcybiskup lwowski. Małżonkowie wysłali jeszcze do papieża suplikę z prośbą o dyspensę, by uprawomocnić swój związek jako że pozostawali duchowym rodzeństwem. Niemniej jednak musieli znosić wiele przytyków pod adresem Elżbiety - nie dość, że nie była już młoda i nie mogła dać królowi upragnionego następcy tronu, to w dodatku była trzykrotną wdową, cierpiącą na gruźlicę i pochodzącą z niższego stanu społecznego i przynoszącą tym samym hańbę polskiemu królowi i całemu państwu. Na każdym kroku okazywano niechęć wobec niej. Przykładowo, Stanisław Ciołek, sekretarz w kancelarii królewskiej, stracił na pewien czas zajmowany urząd z powodu paszkwilu, w którym o królowej wyrażał się jako o chytrej bestii usidlającej króla licznymi fortelami i maciorze wyniszczonej licznymi porodami. Nawet jej koronacji dokonał arcybiskup lwowski a nie tradycyjnie gnieźnieński. Małżonkowie na pewno nie mieli łatwo, ale trzeba przyznać, że królowej nikt nie oskarżał o rozwiązłość poza małżeńską tak jak czyniono to wobec wcześniejszej żony króla, Anny Cylejskiej, a później Zofii Holszańskiej.

Elżbieta zmarła 12 maja 1420 r. w Krakowie. Pochowano ją w kaplicy mariackiej w katedrze na Wawelu. Jej pogrzeb stał się okazją do radosnych demonstracji, podobnie jak egzekwie odprawiane przez króla w Brześciu.


Węgierska szlachcianka

Luty, 1512 rok. W katedrze na Wawelu Zygmunt I Stary i Barbara Zapoyla wstąpili w związek małżeński. Młoda, 16-letnia dziewczyna pochodziła z węgierskiej szlachty, będąc po kądzieli spokrewnioną z Piastami. Małżeństwo zawarto ze względów czysto politycznych. 45-letni król wciąż nie miał legalnego, męskiego potomka oraz istniała potrzeba umocnienia panowania Jagiellonów na Węgrzech (panował w nich wówczas brat Zygmunta I, Władysław II). Podczas uroczystości weselnych, zawarto z Zapoylami tajny układ skierowany przeciwko Habsburgom.

Barbara Zapolya

Młoda i urodziwa, skromna i pobożna szybko zdobyła sobie miłość poddanych. Towarzyszyła Zygmuntowi niemalże we wszystkich wyjazdach. Jeżeli nie mogła, pisała doń listy, w których dawała wyraz swym obawom, że zbyt długa rozłąka osłabi ich miłość. Król jednak zawsze zapewniał ją o stałości swych uczuć do niej.

Związek ten oparty był na obopólnej przyjaźni, ale trwał niespełna trzy lata. Zaowocował dwiema córkami. Po drugim porodzie Barbara podupadła na zdrowiu. Gdy król powrócił w sierpniu 1515 r. na Wawel, zastał ją ciężko chorą. Barbara zmarła w październiku. Pochowano ją w katedrze Wawelskiej, w miejscu, w którym później wzniesiono Kaplicę Zygmuntowską jako pomnik tej cichej monarchini.

Litewska poddana

Lato 1543 roku. Bona Sforza wysłała Zygmunta Augusta do Gieranojów na Białorusi, aby załatwił sprawę spadku po zmarłym Stanisławie Gasztołdzie. Tam poznał młodą wdowę po wojewodzie, Barbarę z Radziwiłłów. Zapewne była to miłość od pierwszego wejrzenia. I początek najsłynniejszego w Polsce romansu. On był przystojny, włoskiej urody, ona była delikatną blondynką, uosobieniem ówczesnego ideału piekności. O obojgu krążyły opowieści o ich podbojach miłosnych, więc nic dziwnego, że przypadli sobie do gustu i zaczęli potajemnie się spotykać. Dodatkowo Zygmunt pozostał dłużej w gieranojskich dobrach z powodu szerzącej się zarazy. W późniejszych latach przybywał w tamte strony na polowania.

Śmierć Barbary Radziwiłłówny, Józef Simmler (1823-68)

Jej krewni chcieli zakończenia tego związku, uważając go za uwłaczający dla niej. Król miał przecież małżonkę, która zmarła dopiero w 1545 r. Później gdy Barbara zaszła w ciążę, nakłonili go do ożenku. Był rok 1547. Ślub odbył się w tajemnicy; wkrótce potem Barbara poroniła, w drodze do Dubinek, w których miała przez pewien czas przebywać w odosobnieniu. Przez rok o tym małżeństwie wiedziało tylko najbliższe otoczenie Zygmunta Augusta i Barbary. Król obawiał się gniewu rodziców, albowiem przekreślało ono ich wszelkie dynastyczne plany, ponadto bał się otrucia małżonki. Gdy więc cała sprawa wyszła na jaw - wzbudziła powszechne oburzenie i skandal. Zwłaszcza że o królewskiej małżonce już wcześniej krążyły na Litwie plotki o jej rozwiązłym życiu erotycznym (podobnie jak o jej siostrze i matce). Teraz przypisywano jej wielu wyimaginowanych kochanków, nawet mnichów i nie szczędzono obraźliwych słów pod jej adresem.
W między czasie zmarł Zygmunt I Stary i młody król mógł bez przeszkód przeprowadzić zalegalizowanie praw żony na Litwie. W grudniu tego samego roku na sejmie w Piotrkowie szlachta dosłownie na kolanach błagała króla, by zakończył ten związek. Ten jednak był nieugięty i był nawet gotów abdykować, ale poszedł, w zamian za zaakceptowanie tego małżeństwa, na pewne ustępstwa.

Kilka miesięcy później sprowadził Barbarę na zamek na Wawelu. Doprowadził do jej koronacji 7 grudnia 1550 r. Niedługo potem Barbara zaczęła podupadać na zdrowiu. Król czuwał przy jej łożu do samego końca, a Bona uznała za synową. Zgodnie z przedśmiertną wolą Radziwiłłówny, pochował ją w wileńskiej katedrze.

Domniemana żona

Po pierwsze, nie ma pewności, że to małżeństwo w ogóle zawarto. Po drugie, polski król Stanisław August Poniatowski też wywodził się ze szlachty, czy można zatem mówić o mezaliansie? Niemniej jednak Elżbieta Grabowska jako jedyna z licznych kochanek króla była z nim na dobre i na złe, a król uważał ją za najważniejszą kobietę w swoim życiu i nazywał czule "Grabulą".
Kobieta miała przeciętną urodę i nie była wykształcona. Jej mąż otrzymywał od króla wynagrodzenie pieniężne i ordery. Romans obojga zaczął się pod koniec lat 60., a jego owocem było czworo dzieci. Mieszkając na Zamku Królewskim jako oficjalna metresa króla, od zagranicznych dyplomatów otrzymywała drogocenne prezenty, by wywierała na niego wpływ.

Portret Elżbiety Grabowskiej pióra Jana Chrzciciela Lampiego z 1790 r. 

Grabowska nie cieszyła się sympatią Warszawiaków, bywało, iż w stronę jej karety leciały kamienie. Współcześni przyjmowali, iż ślub obojga odbył się w nocy i utrzymywano ten fakt w głębokiej tajemnicy. W swych pamiętnikach Jędrzej Kitowicz pisał, iż dopiero po abdykacji Stanisława Augusta ujawniono zawarcie małżeństwa, gdyż króla nie obowiązywały już pacta conventa, zgodnie z którymi musiał mieć zgodę sejmu na ożenek. Niemniej jednak kobieta była przy Poniatowskim po jego detronizacji i towarzyszyła mu w podróży do Petersburga, gdzie zmarł w 1798 r. Grabowska zmarła 12 lat później w Warszawie.


Zgłębiając dzieje królewskich, niedynastycznych małżeństw bez korzyści politycznych, pozostają pod znakiem zapytania okoliczności, dla których władcy zdecydowali się je zawrzeć. Zauroczenie czy spisek najbliższych osób z ich otoczenia - to są kwestie, których dzisiaj nie sposób dociec. Niemniej jednak rozpalały wyobraźnię im współczesnych jak i nam współczesnym, a dzieje związków stają się m. in. kanwą rozmaitych utworów literackich i filmów.

Bibliografia:

Moczulska A., Cztery żony, czyli królewski kłopot, „Kobiety i Historia” z dnia 23 lipca 2013 r., http://kobietyihistoria.blogspot.com/2013/07/cztery-zony-czyli-krolewski-kopot.html (dostęp: 7 stycznia 2021 r.).