Żyrardowska apteka przy ul. 1 Maja 50 funkcjonuje nieprzerwanie w jednym miejscu od 140 lat. Meble, pozostające na jej wyposażeniu od 1886 r...

niedziela, 11 lipca 2021

India Catalina - kolumbijska Pocachontas porównywana z meksykańską La Malinche

Losy Indianki Cataliny żyjącej w I poł. XVI w. na terenie dzisiejszej Kolumbii są nieco podobne do innej znanej Indianki będącej niemal jej rówieśniczką, La Malinche, żyjącej na terenie dzisiejszego Meksyku i pozostającą w służbie Hiszpanów, oraz do żyjącej sto lat później Pocachontas na terenie Ameryki Płn. Ta będąc córką wodza również przyjęła kulturę europejską i religię chrześcijańską i wyjechała do ojczyzny męża, gdzie zmarła.

Indianka Catalina stała się znana szerzej w świecie dzięki kolumbijskiemu serialowi Królowa i konkwistador z 2019 r. Fabularyzowana opowieść o jej domniemanym związku z hiszpańskim konkwistadorem, Pedrem de Heredią, stała się dla twórców inspiracją do stworzenia obrazu ukazującego losy Indian podbijanych przez nastawionych na zysk Hiszpanów. Jak jednak w rzeczywistości wyglądało jej życie, wokół którego narosło wiele mitów?

Młodość

Indiańskie imię Cataliny nie jest znane. W zasadzie prawie wcale nie pojawiają się w źródłach żadne wzmianki o niej. Stąd narosło wokół jej postaci wiele legend.
O Catalinie wiadomo, że urodziła się ok. 1495 r. w Zambie (ob. Galera Zamba). Mówi się, iż była córką miejscowego kacyka, ale tak naprawdę nie wiadomo na pewno czy była aż tak wysoko urodzona. W źródłach znajduje się tylko jedna wzmianka, że pochodziła ze starego rodu. Niemniej po raz pierwszy pojawia się na kartach historii ok. 1533 r. .Wymienia się ją jako dziewczynę, która około czternastego roku życia została porwana pomiędzy 1509 a 1511 r. przez Diega de Nicuesa - jednego z pierwszych eksploratorów tych ziem. Zabrana do Santo Domingo, została ochrzczona jako Catalina. Wychowywana przez zakonnice, nauczyła się zasad nowej dla siebie wiary i języka hiszpańskiego.  Później przebywała w Gaira w prowincji Santa Marta - której stolicę założono w 1525 r. Tyle tylko można powiedzieć o jej wczesnych latach życia.

Pomnik Cataliny w Cartagena de India z 1974 r. autorstwa
Eladio Gil Zambrana/ fot. Camilo Rueda López/ CC BY 2.0

Na hiszpańskiej służbie

Catalina władając językiem hiszpańskim i mową ludności tubylczej z okolic Cartageny, była dla Hiszpanów cenna. Nie mieli oni bowiem w tamtym czasie pod dostatkiem zaufanych przewodników i dobrych  tłumaczy, z pomocą których mogli łatwiej eksplorować nowe ziemie. Ich pierwsze kontakty z tubylcami nie wyglądały zbyt różowo. W niejednej potyczce ponosili spore straty, ginąc od zatrutych strzał. Mając za sobą takie doświadczenia jako zastępca gubernatora Pedra Vadillo w latach 1528-1532, Pedro de Heredia będący już od końca 1532 r. gubernatorem rezydującym w Santo Domingo, pozyskał na służbę trzech tłumaczy, w tym Catalinę.

Powracając w tamtym czasie z Hiszpanii z nowymi żołnierzami i końmi, w drugiej kolejności ze swą flotą odwiedził Gaira. To tu miało dojść do jego pierwszego spotkania z rzeczoną Indianką. W dalszej kolejności dotarł do Zatoki Cartageny. Zastał tu dogodnie położoną, ale opuszczoną osadę Calmar, w miejscu której założył miasto Cartagena, mające być odtąd portem i bazą wypadową do dalszych podbojów.

Catalina zręcznie wypełniała swą rolę jako tłumacza. W osadzie Calmar Hiszpanie zastali tylko jednego staruszka, który ponoć nie miał sił uciekać wraz z pobratymcami przed przybyszami. Dzięki niej potraktowano go łagodnie, a na chrzcie nadano mu imię Corinche. Został on przewodnikiem; być może ze strony Indian był to podstęp, gdyż przy pierwszej okazji Hiszpanie prowadzeni przez niego wpadli w zasadzkę w Turbaco, w której nieomal zginął de Heredia. Niemniej jednak nadal wykorzystywali go jako przewodnika - z resztą jedynego jakiego mieli w tamtej chwili. Wysłali go do kacyka Carexa w tym rejonie z propozycją aby poddał się hiszpańskiej władzy. Jego odmowa spotkała się z krwawym najazdem jego wiosek i zyskaniem przez Hiszpanów bogatych łupów oraz nowego przewodnika, Carona - miejscowego znachora. Dzięki niemu już bez rozlewu krwi opanowali nad zatoką okolice osady Bahaire. Hiszpanie przy okazji zebrali jak zawsze bogaty łup, mogli cieszyć się też pokojem nad Zatoką Cartagena i wyruszyć bez przeszkód na podbój kolejnych terenów.

Portret Pedra de Heredi pióra nieznanego malarza
znajdujący się w zbiorach Muzeum Historycznym Cartageny

Od tego momentu rysuje
 się rola Cataliny jako pokojowego mediatora, który nie dopuszczał do podobnych rzezi swoich pobratymców. Była swoistą głosicielką pokoju. Miała namówić de Heredię (być może wraz z przewodnikami) do wyprawy do dalszych prowincji, ale tylko wzdłuż wybrzeża, gdyż przeprawa przez dżunglę mogła okazać się zbyt niebezpieczna. Część hiszpańskich żołnierzy płynęła zatem morzem a część przemieszczała się lądem. Po drodze mieli spotkać dwóch rybaków, którzy poprowadzili ich do osady Zamba, z której pochodziła Catalina.

Mapa hiszpańskich podbojów na terenie Kolumbii.
Kolorem niebieskim oznaczono wyprawę Pedra de Heredi

Przed swoimi pobratymcami wystąpiła w hiszpańskim stroju. Zrobiła na nich wielkie wrażenie gdy rozpoznali w niej swą dawną kumę, tym bardziej, że "matka jej nago chodziła". Mieszkanki osady będąc nią zachwycone, obdarowały ją złotem. Catalina zapewniała wszystkich o pokojowym i przyjacielskim nastawieniu przybyszów, pragnących być ich "braćmi i krewniakami" oraz bronić ich przed wrogami. Miała z pewnością w pamięci rzeź dokonaną na ludności poddanej kacykowi Carexowi z powodu jego odmowy poddania się władzy przybyszów a i jej pobratymcy mogli słyszeć o tych niedawnych wydarzeniach. Niemniej jednak Hiszpanie zawarli z jej pomocą pokój z kolejnym plemieniem bez rozlewu krwi.

Podczas tej wyprawy przez dosyć gęsto zaludnione tereny nie odnotowano żadnych krwawych potyczek, wykorzystując niekiedy wrogie stosunki pomiędzy poszczególnymi plemionami. Hiszpanie wymieniali się każdorazowo z miejscową ludnością żelaznymi siekierkami, nożykami, lusterkami i dzwoneczkami uzyskując w zamian nie tylko nowych poddanych ale poszukiwane przez siebie złoto.

Nie znane są powody, dla których de Heredia powracając do Cartageny, wyprawił się w styczniu 1534 r., do prowincji Sinú. Tam ograbił pochowki i cmentarne sanktuaria plemienia Czibcza ze złotych i pozłacanych artefaktów, wśród których najwspanialszą była złota figura jeżozwierza. Dzięki tej wyprawie obłowił się najbardziej, gdyż wartość łupu szacowano na 300-400 tys. pesos. Później jeszcze jego brat Alonso dwukrotnie ograbiał tę okolicę.

Na obu braci do hiszpańskiego króla wpływały liczne skargi. Ostatecznie Pedro de Heredia stanął przed sądem rezydencyjnym, w którym zeznawała przeciw niemu Catalina. Lista zarzutów była długa, głównie były to okrutne traktowanie Indian i nie odprowadzanie należnych kwot do królewskiego skarbca. Indianka nie pojawia się już więcej  od tego momentu na kartach historii i nie są znane jej dalsze losy.

Indiańska kochanka konkwistadora?

Wiele było Indianek, które zostawały kochankami a nawet żonami konkwistadorów. Najsłynniejszą z nich była La Malinche z Meksyku, która Hernandowi Cortezowi urodziła syna. Ich rola sprowadzała się często do bycia tłumaczami pomiędzy przybyszami i ludnością tubylczą. Być może dlatego Indiankę Catalinę powiązano w ten sposób z Pedrem de Heredią, który akurat uciekając przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości porzucił swą małżonkę i zaczął robić karierę w Nowym Świecie. Badacz A. Elbanowski dowodzi, iż Catalina nie została jego kochanką, gdyż nie wspomina o tym żadna współczesna kronika. Przytacza przede wszystkim Elegię o znamienitych mężach z Indii Juana de Castellanos, franciszkańskiego duchownego. Ów kronikarz-poeta nigdy nie omieszkał wspomnieć o kobietach, które zostawały konkubinami konkwistadorów, którym służyły jako tłumaczki. Zatem bliższy związek pomiędzy Cataliną i de Heredią można włożyć między bajki.

U kresu życia

Po 1535 r. Catalina znika z kart historii. Zapewne wyszła za mąż za kuzyna de Heredi, Alonso Moňtanesa. Legenda głosi, iż osiedliła się z nim i dziećmi w Sevilli i dożyła wieku 100 lat. Historycy przyjmują, że zmarła ok. 1538 r.


***

Catalina nie była pierwszo-planową postacią wśród ludzi Pedra de Heredi. Pozostawała rozdarta pomiędzy rodzimą kulturą a kulturą hiszpańską, którą przyjęła by przeżyć. Niemniej jednak symbolizuje współcześnie sojusz pomiędzy tubylcami a przybyszami, gdyż siłą perswazji przekonywała o konieczności poddania się tym drugim, z którymi w ostatecznym rozrachunku nikt z ludów Ameryki Południowej nie miał szans.


Bibliografia:

1. Droescher B., La India Catalina contra Malinche? [w:] Entre ol ovido y el recuerdo. Iconos, lugares de memoria y cánones de la historia y la literatura en Colombia, Bogota 2010, s. 67-102   

2. Elbanowski A., India Catalina: język i złoto. Losy indiańskich kobiet w czasie konkwisty, "Kwartalnik Historii Kultury Materialnej" 64(4)2016, s. 457-466


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz